[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1
ZadziwiajĢce losy diademu i jego wielokrotne kradzieŇe, oraz to, Ňe
nikczemny ksiĢŇħ Exton dostaþ... caþkiem dosþownie... po tyþku; wszystko to
miaþo swj poczĢtek ostatniej nocy roku 1803. W Londynie byþo mokro i
wietrznie, a kiedy nad Pall Mall zapadþy ciemnoĻci, dþugi rzĢd lektyk i
wynajħtych powozw przenisþ siħ pod ekskluzywny klub Zjednoczenie.
WewnĢtrz najwiħkszy tþok i gorĢco panowaþy w sali do gry w karty, jednak
zamiast zwykþego pomruku mħskich gþosw zapadþa tam kompletna cisza, a
kwiat londyıskich dŇentelmenw zgromadziþ siħ przy zielonym stoliku,
stojĢcym obok udekorowanego odpowiednio do pory roku kominka.
Jednym z niewielu odgþosw, jakie dawaþy siħ sþyszeę, byþo chrapanie
Herkulesa, tþustego buldoga drzemiĢcego obok fotela swego þysiejĢcego pana,
áByka" Barkera. MħŇczyzna cechowaþ siħ podobnĢ tuszĢ i twarzĢ rwnie
pofaþdowanĢ, jak pysk jego pupila, oraz podobnĢ skþonnoĻciĢ do zadyszki.
áByk" obudziþ siħ wþaĻnie Z poobiedniej drzemki i siħgaþ po dziesiĢtĢ porcjħ
ponczu na whisky, z ktrego sþynĢþ ten klub, gdy uwagħ jego przykuþo nagþe
zgromadzenie siħ wszystkich goĻci wokþ karcianego stolika. Przywoþaþ wiħc do
siebie lorda Faringdona, mþodszego o jakieĻ dwadzieĻcia lat znajomka,
siedzĢcego po drugiej stronie sali.
- Hej, Jerry, co tam siħ dzieje? - zapytaþ, ostroŇnie wysuwajĢc siħ z fotela,
tak by nie narazię swych nazbyt ciasnych jedwabnych pantalonw na pħkniħcie
w szwach.
Mþodszy mħŇczyzna, niski, lecz wymuskany, strojny w jedwabie o barwie
butelkowej zieleni, podszedþ z pewnĢ niechħciĢ, gdyŇ ostatnio obaj panowie
nieco siħ porŇnili.
- Wydaje siħ, Ňe jego miþoĻę Exton zdecydowaþ, Ňe nadeszþa kolej na tego
smarkacza z prowincji - odparþ, podnoszĢc zapalonego fidybusa do smukþej,
glinianej fajki. - MoŇe wreszcie przekonamy siħ, dlaczego Exton tak bardzo
interesuje siħ tym hreczkosiejem.
- Wydaje mi siħ, Ňe juŇ to wiem. No, przynajmniej po czħĻci - mruknĢþ
áByk", przyglĢdajĢc siħ trjce mħŇczyzn, siedzĢcych przy stole; ich twarze
oĻwietlaþ kandelabr. Tylko dwch jeszcze graþo: majĢcy siħ wkrtce oŇenię
czterdziestolatek ksiĢŇħ Exton, ktry dzisiejszego wieczoru dbaþ, by pię tylko
wodħ, i zaledwie dwudziestoletni, nikomu nieznany, mþody dziedzic z
Lincolnshire nazwiskiem Stephen Holland. Ten ostatni byþ teraz tak zawiany, Ňe
wydawaþo siħ, iŇ nie zdoþaþby nawet ustaę o wþasnych siþach, a tym bardziej
myĻleę o tym, jak powinien rozgrywaę swe partie. Trzeci mħŇczyzna, sir Gareth
Carew, byþ spokojnym Walijczykiem w wieku lat trzydziestu dwch, ktrego
odwaga, rozum i uroda uczyniþy pieszczoszkiem dam. Dzisiejszego wieczora
zrezygnowaþ z gry jakiĻ czas temu, ale mimo to pozostaþ przy stoliku.
Jerry popatrzyþ na áByka" z ciekawoĻciĢ.
- JeĻli cokolwiek wiesz na ten temat, to chyba jesteĻ jedynĢ takĢ osobĢ w
tym pokoju.
áByk" uĻmiechnĢþ siħ i pochyliþ, Ňeby poklepaę Herkulesa, ktry
przekrħciþ siħ na grzbiet.
- Trudno mi uwierzyę, Ňe wþaĻnie ty niczego siħ nie domyĻlasz.
- Ja? A to czemu? - Jeny odsunĢþ siħ na wszelki wypadek od buldoga,
ktry znany byþ ze swych niemiþych przypadþoĻci trawiennych.
- Dlatego, Ňe sprawa dotyczy nie kogo innego, jak pewnej gwiazdy Drury
Lane*
* Krlewski Teatr Drury Lane (Theatre Royal Drury Lane) - teatr w
londyıskiej dzielnicy Westminster, istniejĢcy od roku 1663, obecnie
wystawiajĢcy musicale. (Wszystkie przypisy pochodzĢ od tþumaczki).
- Fleur Fitzgerald?]
- Jej samej. Od dawna odmawia swych wzglħdw i tobie, i Extonowi,
chociaŇ razem wziħci majĢtkiem dorwnujecie Krezusowi, a gdy oto pojawia siħ
niebogaty Holland i pstryk! JuŇ jest w jej þŇku.
- Nie wierzħ ci! - Jerry tak mocno zacisnĢþ palce, Ňe zþamaþ cybuch swej
fajki. Odskoczyþ do tyþu, gdy lufka spadþa na dywan, rozsypujĢc mu swojĢ
rozŇarzonĢ zawartoĻę na eleganckie obuwie. - Niech to diabli! -sapnĢþ,
zadeptujĢc iskry.
áByk" zachichotaþ.
- Za nic w Ļwiecie nie potrafiħ zrozumieę, co ta kobieta ma w sobie
takiego. Gdyby byþa rŇĢ, to stwierdziþbym, iŇ juŇ nieco przekwitþa.
Jerry zdumiaþ siħ.
- Przekwitþa? AleŇ áByku", jest bosko bujna, a ja pragnħ jej juŇ od tak
dawna, Ňe prawie przestaþem sypiaę po nocach! A teraz na domiar zþego mwisz
mi, Ňe ulegþa temu... temu wiejskiemu chþystkowi? - Posþaþ Stephenowi
Hollandowi mordercze spojrzenie.
- Obawiam siħ, Ňe tak.
- Ale czemu? Co, na miþoĻę boskĢ, moŇe jej oferowaę taki Ňaþosny
jegomoĻę?
- Nie pieniĢdze, rzecz jasna. - áByk" uĻmiechnĢþ siħ znaczĢco. - MoŇe ma
jakieĻ ukryte zalety?
-Co?
- No wiesz, ma duŇo.
Jerry, wraŇliwy na punkcie swych brakw w tej dziedzinie, nie czuþ siħ
rozbawiony. áByk" zmarszczyþ brwi.
- Mam dziwne wraŇenie, Ňe nazwiska Holland i Fitzgerald kiedyĻ siħ ze
sobĢ wiĢzaþy. Istniaþ miħdzy tymi rodzinami jakiĻ spr, rozstrzygany aŇ w
sĢdzie. No, ale byþo to chyba co najmniej sto lat temu.
Jerry spojrzaþ na niego kwaĻno.
- Wiem, Ňe jesteĻ stary, ale nie przypuszczaþem, Ňe aŇ tak. áByk"
westchnĢþ ciħŇko.
- Bardzo zabawne. Tak siħ skþada, Ňe interesujħ siħ dawnymi sporami
prawnymi. I przypomnħ sobie, tylko daj mi trochħ czasu...
Herkules drgnĢþ i wydaþ z siebie nieprzyzwoity dŅwiħk, ktry daþ siħ
sþyszeę w caþym pokoju. Jerry musiaþ poĻpiesznie przenieĻę siħ na drugĢ stronħ
fotela.
- Do diabþa, áByku", dlaczego przyprowadzasz tu tego cuchnĢcego
kundla?
- ChociaŇby dlatego, Ňe twj wĻciekþy szympans ma zakaz wstħpu do
Grilliona.
- Bonaparte wcale nie jest wĻciekþy - zaprotestowaþ z urazĢ Jerry. AŇ do
dnia upokarzajĢcego spektaklu w Grillionie, najnowszym i najwytworniejszym
londyıskim hotelu, szympans towarzyszyþ mu wszħdzie, dziħki czemu
niewysoki lord mgþ znajdowaę siħ w centrum uwagi. Teraz zwierzħciu nie
wolno byþo po-
jawiĢc siħ ani tam, ani w wielu innych podobnych instytucjach, wþĢczajĢc
w to klub Zjednoczenie.
- AleŇ jest - upieraþ siħ áByk". - Ugryzþ Herkulesa w grzbiet i prawie
spowodowaþ zamieszki.
- To, Ňe zdoþaþ zbliŇyę siħ do grzbietu twojego psa, moŇe tylko Ļwiadczyę
o jego wielkiej odwadze - mruknĢþ Jerry, wachlujĢc siħ perfumowanĢ
chusteczkĢ do nosa. Bonaparte zostaþ uznany winnym caþego incydentu, chociaŇ
to Herkules ugryzþ go pierwszy. Teraz szympanse i wszystkie inne stworzenia
choę trochħ przypominajĢce maþpy miaþy zakaz wstħpu do najmodniejszego
londyıskiego hotelu, podczas gdy obmierzþe kundle wciĢŇ mogþy spokojnie
przekraczaę jego ekskluzywne wrota. CŇ to za okrutna niesprawiedliwoĻę!
Rozmowa zamarþa, gdyŇ obaj mħŇczyŅni skoncentrowali uwagħ na grze,
ale po pewnej chwili Jerry zmarszczyþ brwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl audipoznan.keep.pl
1
ZadziwiajĢce losy diademu i jego wielokrotne kradzieŇe, oraz to, Ňe
nikczemny ksiĢŇħ Exton dostaþ... caþkiem dosþownie... po tyþku; wszystko to
miaþo swj poczĢtek ostatniej nocy roku 1803. W Londynie byþo mokro i
wietrznie, a kiedy nad Pall Mall zapadþy ciemnoĻci, dþugi rzĢd lektyk i
wynajħtych powozw przenisþ siħ pod ekskluzywny klub Zjednoczenie.
WewnĢtrz najwiħkszy tþok i gorĢco panowaþy w sali do gry w karty, jednak
zamiast zwykþego pomruku mħskich gþosw zapadþa tam kompletna cisza, a
kwiat londyıskich dŇentelmenw zgromadziþ siħ przy zielonym stoliku,
stojĢcym obok udekorowanego odpowiednio do pory roku kominka.
Jednym z niewielu odgþosw, jakie dawaþy siħ sþyszeę, byþo chrapanie
Herkulesa, tþustego buldoga drzemiĢcego obok fotela swego þysiejĢcego pana,
áByka" Barkera. MħŇczyzna cechowaþ siħ podobnĢ tuszĢ i twarzĢ rwnie
pofaþdowanĢ, jak pysk jego pupila, oraz podobnĢ skþonnoĻciĢ do zadyszki.
áByk" obudziþ siħ wþaĻnie Z poobiedniej drzemki i siħgaþ po dziesiĢtĢ porcjħ
ponczu na whisky, z ktrego sþynĢþ ten klub, gdy uwagħ jego przykuþo nagþe
zgromadzenie siħ wszystkich goĻci wokþ karcianego stolika. Przywoþaþ wiħc do
siebie lorda Faringdona, mþodszego o jakieĻ dwadzieĻcia lat znajomka,
siedzĢcego po drugiej stronie sali.
- Hej, Jerry, co tam siħ dzieje? - zapytaþ, ostroŇnie wysuwajĢc siħ z fotela,
tak by nie narazię swych nazbyt ciasnych jedwabnych pantalonw na pħkniħcie
w szwach.
Mþodszy mħŇczyzna, niski, lecz wymuskany, strojny w jedwabie o barwie
butelkowej zieleni, podszedþ z pewnĢ niechħciĢ, gdyŇ ostatnio obaj panowie
nieco siħ porŇnili.
- Wydaje siħ, Ňe jego miþoĻę Exton zdecydowaþ, Ňe nadeszþa kolej na tego
smarkacza z prowincji - odparþ, podnoszĢc zapalonego fidybusa do smukþej,
glinianej fajki. - MoŇe wreszcie przekonamy siħ, dlaczego Exton tak bardzo
interesuje siħ tym hreczkosiejem.
- Wydaje mi siħ, Ňe juŇ to wiem. No, przynajmniej po czħĻci - mruknĢþ
áByk", przyglĢdajĢc siħ trjce mħŇczyzn, siedzĢcych przy stole; ich twarze
oĻwietlaþ kandelabr. Tylko dwch jeszcze graþo: majĢcy siħ wkrtce oŇenię
czterdziestolatek ksiĢŇħ Exton, ktry dzisiejszego wieczoru dbaþ, by pię tylko
wodħ, i zaledwie dwudziestoletni, nikomu nieznany, mþody dziedzic z
Lincolnshire nazwiskiem Stephen Holland. Ten ostatni byþ teraz tak zawiany, Ňe
wydawaþo siħ, iŇ nie zdoþaþby nawet ustaę o wþasnych siþach, a tym bardziej
myĻleę o tym, jak powinien rozgrywaę swe partie. Trzeci mħŇczyzna, sir Gareth
Carew, byþ spokojnym Walijczykiem w wieku lat trzydziestu dwch, ktrego
odwaga, rozum i uroda uczyniþy pieszczoszkiem dam. Dzisiejszego wieczora
zrezygnowaþ z gry jakiĻ czas temu, ale mimo to pozostaþ przy stoliku.
Jerry popatrzyþ na áByka" z ciekawoĻciĢ.
- JeĻli cokolwiek wiesz na ten temat, to chyba jesteĻ jedynĢ takĢ osobĢ w
tym pokoju.
áByk" uĻmiechnĢþ siħ i pochyliþ, Ňeby poklepaę Herkulesa, ktry
przekrħciþ siħ na grzbiet.
- Trudno mi uwierzyę, Ňe wþaĻnie ty niczego siħ nie domyĻlasz.
- Ja? A to czemu? - Jeny odsunĢþ siħ na wszelki wypadek od buldoga,
ktry znany byþ ze swych niemiþych przypadþoĻci trawiennych.
- Dlatego, Ňe sprawa dotyczy nie kogo innego, jak pewnej gwiazdy Drury
Lane*
* Krlewski Teatr Drury Lane (Theatre Royal Drury Lane) - teatr w
londyıskiej dzielnicy Westminster, istniejĢcy od roku 1663, obecnie
wystawiajĢcy musicale. (Wszystkie przypisy pochodzĢ od tþumaczki).
- Fleur Fitzgerald?]
- Jej samej. Od dawna odmawia swych wzglħdw i tobie, i Extonowi,
chociaŇ razem wziħci majĢtkiem dorwnujecie Krezusowi, a gdy oto pojawia siħ
niebogaty Holland i pstryk! JuŇ jest w jej þŇku.
- Nie wierzħ ci! - Jerry tak mocno zacisnĢþ palce, Ňe zþamaþ cybuch swej
fajki. Odskoczyþ do tyþu, gdy lufka spadþa na dywan, rozsypujĢc mu swojĢ
rozŇarzonĢ zawartoĻę na eleganckie obuwie. - Niech to diabli! -sapnĢþ,
zadeptujĢc iskry.
áByk" zachichotaþ.
- Za nic w Ļwiecie nie potrafiħ zrozumieę, co ta kobieta ma w sobie
takiego. Gdyby byþa rŇĢ, to stwierdziþbym, iŇ juŇ nieco przekwitþa.
Jerry zdumiaþ siħ.
- Przekwitþa? AleŇ áByku", jest bosko bujna, a ja pragnħ jej juŇ od tak
dawna, Ňe prawie przestaþem sypiaę po nocach! A teraz na domiar zþego mwisz
mi, Ňe ulegþa temu... temu wiejskiemu chþystkowi? - Posþaþ Stephenowi
Hollandowi mordercze spojrzenie.
- Obawiam siħ, Ňe tak.
- Ale czemu? Co, na miþoĻę boskĢ, moŇe jej oferowaę taki Ňaþosny
jegomoĻę?
- Nie pieniĢdze, rzecz jasna. - áByk" uĻmiechnĢþ siħ znaczĢco. - MoŇe ma
jakieĻ ukryte zalety?
-Co?
- No wiesz, ma duŇo.
Jerry, wraŇliwy na punkcie swych brakw w tej dziedzinie, nie czuþ siħ
rozbawiony. áByk" zmarszczyþ brwi.
- Mam dziwne wraŇenie, Ňe nazwiska Holland i Fitzgerald kiedyĻ siħ ze
sobĢ wiĢzaþy. Istniaþ miħdzy tymi rodzinami jakiĻ spr, rozstrzygany aŇ w
sĢdzie. No, ale byþo to chyba co najmniej sto lat temu.
Jerry spojrzaþ na niego kwaĻno.
- Wiem, Ňe jesteĻ stary, ale nie przypuszczaþem, Ňe aŇ tak. áByk"
westchnĢþ ciħŇko.
- Bardzo zabawne. Tak siħ skþada, Ňe interesujħ siħ dawnymi sporami
prawnymi. I przypomnħ sobie, tylko daj mi trochħ czasu...
Herkules drgnĢþ i wydaþ z siebie nieprzyzwoity dŅwiħk, ktry daþ siħ
sþyszeę w caþym pokoju. Jerry musiaþ poĻpiesznie przenieĻę siħ na drugĢ stronħ
fotela.
- Do diabþa, áByku", dlaczego przyprowadzasz tu tego cuchnĢcego
kundla?
- ChociaŇby dlatego, Ňe twj wĻciekþy szympans ma zakaz wstħpu do
Grilliona.
- Bonaparte wcale nie jest wĻciekþy - zaprotestowaþ z urazĢ Jerry. AŇ do
dnia upokarzajĢcego spektaklu w Grillionie, najnowszym i najwytworniejszym
londyıskim hotelu, szympans towarzyszyþ mu wszħdzie, dziħki czemu
niewysoki lord mgþ znajdowaę siħ w centrum uwagi. Teraz zwierzħciu nie
wolno byþo po-
jawiĢc siħ ani tam, ani w wielu innych podobnych instytucjach, wþĢczajĢc
w to klub Zjednoczenie.
- AleŇ jest - upieraþ siħ áByk". - Ugryzþ Herkulesa w grzbiet i prawie
spowodowaþ zamieszki.
- To, Ňe zdoþaþ zbliŇyę siħ do grzbietu twojego psa, moŇe tylko Ļwiadczyę
o jego wielkiej odwadze - mruknĢþ Jerry, wachlujĢc siħ perfumowanĢ
chusteczkĢ do nosa. Bonaparte zostaþ uznany winnym caþego incydentu, chociaŇ
to Herkules ugryzþ go pierwszy. Teraz szympanse i wszystkie inne stworzenia
choę trochħ przypominajĢce maþpy miaþy zakaz wstħpu do najmodniejszego
londyıskiego hotelu, podczas gdy obmierzþe kundle wciĢŇ mogþy spokojnie
przekraczaę jego ekskluzywne wrota. CŇ to za okrutna niesprawiedliwoĻę!
Rozmowa zamarþa, gdyŇ obaj mħŇczyŅni skoncentrowali uwagħ na grze,
ale po pewnej chwili Jerry zmarszczyþ brwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]