[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uwagi do czytelnika wersji elektronicznej Historii Gotów Herwiga Wolframa:

Spis treści na początku pliku, oparty na zasadzie hiperłącza, nie zawiera numerów stron. Tradycyjny spis treści znajduje się na końcu książki. Przypisy numerowane są w każdym rozdziale od początku i zgrupowane na końcu w jednym miejscu. Więcej uwag na temat korzystania z tego żródła informacji znajduje się w rozdziale „Przypisy” na stronie 423. Mapy zostały usunięte, pozostawiono jedynie ich spis. Numeracja na górze strony.

HISTORIA GOTÓW

  HERWIG WOLFRAM

  Narody i cywilizacje

  Przekład Renata Darda, Irena Dębek, Krystyna Berger

   DOM WYDAWNICZY BELLONA

   Wydawnictwo Marabut

   Warszawa – Gdańsk 2003

    Tytuł oryginału: DIE GOTEN

    Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Marabut,

    Dom Wydawniczy Bellona, 2002

    Wydanie pierwsze w języku polskim

    Redakcja merytoryczna: Krzysztof Szkurłatowski

    Redakcja: Aleksandra Bednarska, Małgorzata Żywicka

    Korekta: Aleksandra Bednarska, Małgorzata Żywicka

    Indeks osobowy: Aleksandra Bednarska

    Indeks geograficzny: Marianna Kajut

    Okładka: Tomasz Bogusławski

    Mapy: Jacek Dąbrowski

    Skład: Jacek Dąbrowski

    ISBN 83-11-097-62-3 (Bellona)

    ISBN 83-83-89261-65-0 (Marabut)

    Dom Wydawniczy Bellona

    ul. Grzybowska 77, 00-844 Warszawa

    tel./fax (prefiks) 22 652 27 01 (Dział Wysyłki)

    infolinia: 0801 120367

    Internet: www.bellona.pl

    e-mail: biuro@bellona.pl

    http://ksiegarnia.bellona.pl

    Wydawnictwo MARABUT

    ul. Zielony Stok 35 A, 80-119 Gdańsk

    tel./fax (prefiks) 58 302 01 29

    tel. kom. (O 607) 601 482,

    (0691)890201

    e-mail: marabut@marabut.gd.pl Klub Książki MARABUTA:

    www.marabut.gd.pl

  Mojej żonie i dzieciom

    Spis treśći

    Przedmowa do wydania trzeciego

    Wprowadzenie: Goci jako przedmiot etnografii historycznej

    CZĘŚĆ I Nazewnictwo

    1.Goci

    2. Dwuczłonowe nazwy dwóch ludów gockich

    3. Goci Zachodni i Goci Wschodni

    4. Nazwy epickie i przydomki Gotów

    5. Biblijne i antyczne imiona Gotów

    6. Gockie rody królewskie i ich nazwy

    CZĘŚĆ II Gockie plemiona przed najazdem Hunów

    1. Gutonowie i Gutowie

    Polityka i instytucje Gutonów

    2. Wędrówka nad Morze Czarne

    3. Goci nad Morzem Czarnym

    Najazdy Gotów w III wieku

    Ekspansja Gotów w rejon Morza Egejskiego

    Aurelian i podział Gotów

    4. Związek plemienny Terwingów i Wezjów nad Dunajem

    Wydarzenia z lat 291-364

    Era Atanaryka (365-376/381)

    5. Wulfila i początki nawrócenia Gotów

    6. Ostrogoccy Greutungowie do najazdu Hunów

    Hermanaryk i państwo Greutungów oraz jego kres

    7. Ustrój i kultura Gotów nad Dunajem i Morzem Czarnym

    Gutpiuda. Kraj Terwingów i Tajfalów

    Kuni: terwińska wspólnota pochodzeniowa i podział Gutpiuda

    Harjis, armia plemienna

    Gards, Baurgs, Sibja. Władza, świta, wspólnota prawna

    Heims - wieś. Socjalna ojczyzna gockich ludzi wolnych

    Obrzędy i religia Gotów

    Język i życie codzienne

    Królestwo Ostrogotów i Greutungów

    CZĘŚĆ III Czterdziestoletnia wędrówka oraz wyłonienie się Gotów Zachodnich (376-378; 416-418)

    1. Najazd Gotów i ich osiedlenie się w Tracji

    Od przekroczenia Dunaju w 376 roku do bitwy pod Adrianopolem w 378 roku

    Teodozjusz i osiedlenie Gotów w Tracji

    2. Wyprawy bałkańskie w latach 395-401

    Foedus z 397 roku i osiedlenie Gotów w Macedonii

    Ogłoszenie Alaryka królem

    Fravitta i Eriulf

    3. Goci w zachodniej części cesarstwa rzymskiego od 401 do 418 roku

    Wojny Alaryka w Italii

    Ataulf i przemarsz Gotów na zachód

    Goci Zachodni w siodłach

    Radagais i jego wkład w etnogenezę Gotów Zachodnich

    Walia i Goci „w rzymskiej służbie"

    CZĘŚĆ IV Państwo Tolozańskie (418-507)

    1. Akwitańscy sojusznicy od 418 do 466 roku

    2. Zachodniogockie mocarstwo (466-507)

    Euryk (466-484) i zerwanie przymierza z lat 416-418

    Podbój Owernii i Terraconensis

    Rozszerzenie panowania

    Alaryk II (484-507)

    3. Prawodawstwo i polityka wobec Kościoła za czasów Euryka i Alaryka II

    Prawodawstwo Euryka i Alaryka II

    Polityka Euryka i Alaryka II wobec Kościoła

    4. Król i ród królewski

    Rodzina królewska

    Król

    Sydoniusz pozdrawia swego Agrykolę

    Życie dworskie: religia, język i kultura

    5. Królestwo. Jego funkcje i urzędnicy

    Comites et duces

    Organizacja wojska

    Dworzanie

    Dobra królewskie i finanse

    6. Osiedlenie Gotów Zachodnich

    7. Ludy w Państwie Tolozańskim. Ich podział etniczny i społeczny

    Goci i Rzymianie w Państwie Tolozańskim

    Żydzi, Grecy i Syryjczycy

    Miejscowi barbarzyńcy

    Napływowi barbarzyńcy

    Stosunki zależności

    8. O końcu, którego wcale nie było

    CZĘŚĆ V Goci Wschodni

    Słowo wstępne

    1. Podział i ponowne zjednoczenie amalskich Gotów (375-451)

    Panońscy Greutungowie, huńscy Goci i Goci Wschodni

    2. Panońskie państwo Gotów Wschodnich (456-457 do 473)

    3. Goci Wschodni na Bałkanach (473-488)

    4. Walka Teodoryka o Italię (488-493)

    Wyprawa Gotów Wschodnich do Italii w latach 488-489

    Walki w Italii (489-493)

    5. Flavius Theodoricus rex - król nad Gotami i Italikami (493-526)

    Starania Teodoryka o uznanie przez cesarza (490-493 do 497)

    Kilka pytań

    Królestwo Teodoryka - próba prawno-państwowej analizy

    Panowanie Teodoryka w teorii i praktyce

    6. Exercitus Gothorum

    Comites Gothorum, duces, saiones, millenarii, mediocres, capillati

    Osiedlanie gockiej armii

    Polietniczność, status społeczny oraz obowiązek służby wojskowej

    Taktyka wojenna i uzbrojenie wojsk Gotów Wschodnich

    7. Plemienna polityka Teodoryka i zabezpieczenie Italii

    Wandalowie

    Goci Zachodni

    Burgundowie

    Frankowie

    Recja i zachodnia Iliria pod gockim panowaniem (490-493 do 537) - przymierze pomiędzy Gotami a Turyngami (510-534)

    Rodowo-plemienne przekazy i etnograficzne zabiegi w państwie Gotów Wschodnich

    8. Rzymska polityka Teodoryka i upadek (526)

    9. Amalscy następcy Teodoryka (526-536)

    Atalaryk (526-534)

    Teodahad (534-536)

    10. Nieamalscy królowie i upadek państwa Gotów Wschodnich (536-552)

    Witigis (536-540)

    Hildebad i Eraryk (540-541)

    Totila (541-552)

    Epilog: Teja (552)

    Aneksy

    Cesarze rzymscy

    Tablice chronologiczne historii Gotów

    Tablice genealogiczne

    Tablica genealogiczna Amalów

    Tablica genealogiczna Bałtów

    Przypisy

    Indeks osobowy

    Wykaz skrótów

    Literatura

    Literatura - autorzy współcześni

    Mapy

    Spis treści

   

Przedmowa do wydania trzeciego

   Kilka miesięcy po opublikowaniu w 1979 roku Historii Gotów okazało się, że w roku 1980 konieczne jest jej wznowienie W 1983 roku pojawiła się na rynku specjalna edycja książki w wydawnictwie Beck, w skróconej wersji i z pominięciem przypisów Zmienione wydanie leżało u podstaw Storia dei Goti, opublikowanej w 1985 roku w Rzymie przez Salerno Editrice w tłumaczeniu Marii Cesa Thomas Dunlap przełożył na język angielski opracowaną już na nowo wersję książki Pozycja ta ukazała się nakładem University of California Press jako History of the Goths w roku 1988 Od tej pory zarówno wydanie specjalne, jak i drugie niemieckie wydanie z 1980 roku rozeszły się w pełnym nakładzie Ukazujące się właśnie wydanie trzecie pokrywa się w dużym stopniu z angielskim przekładem Jego wersja francuska ukaże się w paryskim wydawnictwie Albin Michel jeszcze w 1990 roku - ta jest jednak w wielu miejscach znacznie rozbudowana.

   Obydwa wydania zawierają oczekiwany przez czytelników wyczerpujący aparat naukowy Volkerowi Bierbrauerowi należy się wdzięczność za krótkie komentarze z zakresu archeologii.

   Wielkie zainteresowanie sprawiło, że zarówno książka, jak i przedmiot jej rozważań stały się znane i były szeroko dyskutowane I tak na przykład niedawno ukazała się obszerna bibliografia Alberto Ferreiro The visigoths in Gaul and Spam. Przede wszystkim jednak wywiązała się niezwykle owocna dyskusja na temat, jak doszło do osiedlenia się Gotów i innych państwotwórczych ludów germańskich na terytorium cesarstwa rzymskiego Pierwsze wydanie Historii Gotów było głównym punktem odniesienia w dyskusji na sympozjum zorganizowanym przez Fruhmittelalterkommission der Osterreichischen Akademie der Wissenschaften [Komisja ds Wczesnego Średniowiecza Austriackiej Akademii Nauk (przyp tłum )] w 1978 roku w dolnoaustriackim opactwie cystersów w Zwettl

    7

   Od tamtego czasu odbyły się trzy dalsze konferencje, a Historia Gotów nieodłącznie im towarzyszyła, zyskując wiele wskazówek, sugestii i poprawek. Wszystkim uczestnikom wspomnianych sympozjów autor winien jest wyrazy podziękowania. W szczególności chciałby wymienić następujące osoby: Heinricha Berga, Karla Brunnera, Evangelosa Chrysosa, Jeana Durliat, Herwiga Friesingera, Patricka Geary'ego, Waltera Goffarta, Haralda Krahwinklera, Brigitte Merta, Michaela McCormicka, Waltera Pohla, Brigitte Resl, Antona Scharera i Andreasa Schwarcza.

   Wiedeń, wiosną 1990 roku

   Herwig Wolfram

    9

Wprowadzenie: Goci jako przedmiot etnografii historycznej

   Przypisy do tego rozdziału.

   Jeśli .naukowiec zajmuje się historią Gotów, musi liczyć się z tym, że będzie źle zrozumiany, otrzyma niewłaściwą etykietkę lub wręcz nawet spotka się z niechęcią. Nic dziwnego. Przez setki lat temat ten obrastał ciężarem ideologii; skwapliwie bądź to odrzucano Gotów jako uosobienie wszystkiego, co złe i okrutne, bądź też identyfikowano się z nimi oraz ich pełną blasku i chwały historią1. Sympatia i antypatia przybierały i przybierają- nawet jeszcze dziś - groteskowe formy. Niejedną ścianę domu na Wyspach Kanaryjskich zdobi napis fuera godos, „Goci do domu", którego intencją jest pozbycie się Hiszpanów pochodzących z kontynentu. Kiedy Jan III Sobieski, król Polski, a w roku 1683 naczelny wódz zwycięskich wojsk przybyłych z odsieczą, uratował Wiedeń przed Turkami, oddawano mu cześć i nazywano gockim Marsem. Utożsamianie ludów słowiańskich z plemionami wschodniogermańskimi miało już wówczas swoją długą tradycję. Ale także i w naszych czasach należy przypominać tę trywialną prawdę, że historia Gotów nie zalicza się ani do „historii niemieckich plemion", ani tym bardziej do „historii niemieckości na obczyźnie". Kto opowiada się za naiwnym powrotem do „korzeni" (roots), ponosi klęskę, czy to zajmując się historią, czy polityką. W takiej sytuacji martwi Goci w jednym kraju, martwi Słowianie w innym, martwi nomadowie w kolejnym, a zmarli ludów romańskich w jeszcze innym stają się argumentem przetargowym w dyskusji historycznej. Zupełnie inaczej jest z Celtami: nikt nie ma wątpliwości, czy przyznać się do celtyckich przodków, ponieważ ze strony Irlandczyków, Szkotów i Bretończyków „nie grozi przecież aneksja ani wojna"2. Po głębszym zastanowieniu można to samo powiedzieć o Gotach. Dziś nikt poważny nie może się szczycić, że jest potomkiem Gotów,

    10

   ani też nikt się takiego gockiego potomka nie obawia. Bo i po prawdzie Goci nie stali się w średniowiecznej Europie narodem3, tak wiać wcześnie rozpłynęli się w ogólnie dostępny mit. Dlatego też powszechne korzystanie z gockiej tradycji ma tak długą historię.

   Już na synodzie w Bazylei Austriacy i Szwedzi w imieniu Gotów i jako ich potomkowie spierali się o pierwszeństwo4. Niecałe sto lat później nadworny historiograf Ferdynanda I, Wolfgang Lazius, usiłował udowodnić, że wszechogarniająca wędrówka Gotów uczyniła z obszarów od Morza Czarnego po Kadyks swego rodzaju państwo narodowe, tak więc „kraje te słusznie zostały na nowo zjednoczone pod panowaniem Habsburgów"5. Szwedzki profesor Olof Rudbeck (1630-1702) z Uppsali przyczynił się do tego, że gotycyzm - pozytywne nastawienie do Gotów - osiągnął swe apogeum i szczytowy okres swych wpływów, równocześnie doprowadzając go ad absurdum. Twierdził on ni mniej ni więcej, że odnalazł gocką Szwecję w Atlantydzie Platona. Rudbeck identyfikował starożytną Uppsalę z Akropolis Atlantydów, ich świątynię Apolla z pogańską świątynią Swearów6. Rudbeckowi zawdzięczamy rozpowszechnienie teorii starożytnej greckiej etnografii, według której Północ to wyjątkowa kraina; żyje się tam zdrowo, płodząc potomstwo w zaawansowanym wieku, gdyż są do tego zdolni nawet i sześćdziesięcioletni mężczyźni, a pięćdziesięcioletnie kobiety jeszcze mogą rodzić7. Rudbeck i jego uczniowie, wśród nich Monteskiusz, a także Chateaubriand8, mogli opierać się na opisie Scandza Jordanesa, według którego Skandynawia jako officina gentium aut certe velut vagina nationum, „kuźnia narodów lub rodzicielka plemion", wydała na świat Gotów i wiele innych ludów9. Dla autora Esprit des loix szczególnie istotny był przekaz, z którego wynika, że siła królestwa uzależniona jest w dużej mierze od względów ludu, król Gotów jest bowiem wybierany przez swój lud: Les Goths conquerant l'empire romain fonderent partout la monarchie et la liberte, „podbijając Imperium Rzymskie Goci rozpowszechnili wszędzie monarchię i wolność"10. Podczas gdy większość porewolucyjnych Francuzów do dziś sympatyzuje raczej ze swoim bohaterem narodowym Asterixem, Gotów zaś, czy to żywych, czy umarłych, nie darzy zbytnią sympatią, Chateaubriand nazywa ich nos ancetres, „nasi przodkowie", i posuwa się nawet do stwierdzenia: Theoderic reste grand bienqu il’ait fait mourir Boece. Ces Goths etaient d'une race superieure, „Teodoryk pozostaje wielki, mimo iż każe umrzeć Boecjuszowi. Rasa tych Gotów przewyższała inne"11.

   W chórze gotycystów nie brakuje nawet głosów amerykańskich: i tak oto George Perkins Marsh obwieścił w roku 1843 gockie pochodzenie Anglików, purytańskich osadników w Nowej Anglii, jak również bohaterów wojny niepodległościowej; uczynił to w książce pod znamiennym tytułem The Goths in New England. Kiedy gotycyzm, germanizm i teutonizm zaczęły już opuszczać pracownie historyków, Duńczyk Johannes V. Jensen liczył w 1907 roku na „gocki renesans"12 wśród mieszkańców Ameryki Północnej.

    11

   W rzeczywistości wszystkie wymienione ,,-izmy" ze wszelkimi swoimi odmianami od dawna były już na wymarciu lub zanikły całkowicie, kiedy to narodowy socjalizm umożliwił im tyleż dziwne i kontrowersyjne, co upiorne zmartwychwstanie13.I tak z polskiego portu Gdynia powstało miasto Gotenhafen w okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, a po napaści na Rosję rozważano, jak można by osiedlić Niemców na Krymie - dawnej ojczyźnie Gotów, i czy nazwę Symferopol należałoby zamienić na Gotenburg, a Sewastopol na Theoderichshafen14. Gotycystyczna tradycja zaalpejskiego lub -jeśli kto woli - germańskiego humanizmu przeszła więc do czynów jako historyczny argument i obnażyła się w ten sposób jako próba uwstecznienia czasu i historii, ba, zniweczenia ich. Co więcej, to ta anachroniczna perwersja zrodziła się już w myślach, kiedy to zazwyczaj tak opanowany Beatus Rhenanus wykrzykiwał: „Naszymi są Gotów i Wandalów triumfy!"15.

   Niemieccy, a także i skandynawscy humaniści reagowali ma się rozumieć jedynie na teorię o gockim barbarzyństwie, rozpowszechnioną wcześniej przez humanistów romańskich, a w szczególności Włochów. Wszystko, co gockie, było w niej przekleństwem, było pojęciem obejmującym wrogość wobec kultury i wiedzy, brak ogłady i klasycznego zmysłu architektonicznego, mnisią hipokryzję, ciemnotę i zacofanie. Jest zatem zrozumiałe, że humaniści na północ od Alp potraktowali swych włoskich poprzedników i kolegów nieufnie, uważając ich za „romanofilów" i postanowili sięgnąć do źródeł16. Stosowali przy tym metodę rozwiniętą jeszcze w okresie przednaukowego uprawiania historii i słusznie nazywaną moralno-etnograficznym sposobem widzenia17. Podstawą wszystkich tych zabiegów były intensywne studia nad dziejami plemion germańskich, origines gentium, na których czele stoi Origo Gothica, dzieło Kasjodora w opracowaniu Jordanesa.

   Kasjodor, wysoce wykształcony Rzymianin w służbie królów gockich w Italii, opracował - przypuszczalnie już w 519 roku - origo gentis, historię pochodzenia barbarzyńskiego ludu18. Origo Gothica była częścią antycznego genus, w którym od czasów Cezara funkcjonowały obok siebie dwie równorzędne wersje: grecka etnografia najchętniej uznawała, że barbarzyńcy byli dziełem stworzenia greckich bogów i herosów. Natomiast etnografowie rzymscy nie tylko przyjmowali tradycję autochtonów, lecz uznawali nawet jej wyższość nad powszechnie przyjętymi spekulacjami greckich mitografów. Tak oto Tacyt nie chciał wypowiadać się na temat pochodzenia Brytów, ponieważ nie był w stanie powołać się na żaden miejscowy przekaz historyczny19. Wynika stąd, że rzymska etnografia była znacznie bardziej otwarta na barbarzyńską tradycję niż jej grecka poprzedniczka, poddała ją jednak równocześnie interpretatio Romana20. W ten sposób historie pochodzenia plemion nie były przedłużeniem lub rozszerzeniem drugorzędnej historii czy mitologii rzymskiej. Łącząc jednak barbarzyńskie formy z rzymskimi, doprowadzano do tego, że historia cesarstwa rzymskiego stawała się, wprawdzie nie jak u Greków prapoczątkiem, jednakowoż celem każdej origo gentis.

    12

   Nawet ktoś, kto dziś pisze własną historię Gotów, porywa się na zadanie w gruncie rzeczy nierozwiązywalne. Taką historię da się bowiem dopiero wówczas wyodrębnić z historii powszechnej starożytności i średniowiecza, jeśli zostanie przedstawiona jako etnografia historyczna. W ten sposób jednak podjęta zostaje próba odwrócenia procesu, który właściwie był nieodwracalny, a ponadto „sterowany" teologicznie. Innymi słowy oznacza to: etnografia historyczna Gotów stawia na głowie słynny historyczny gmach Kasjodora i usiłuje sprawić, by Origo Gothica, partykularne pochodzenie Gotów, odrodziło się z Historia Romana. Odwracanie dialektycznego procesu, który „przechował" historię Gotów, musi budzić u obserwatora wrażenie filmu wyświetlanego od tyłu. Tradycja barbarzyńców stała się poprzez asymilację historią Rzymian: Originem Gothicam historiom fecit esse Romanam, „on to sprawił, że historia pochodzenia Gotów jest rzymską historią", tak Kasjodor każe mówić królowi Atalarykowi za pośrednictwem swego dzieła21. Twierdzenie to oprócz swego antycznego znaczenia profanum uzyskało dodatkowo wymiar sacrum historii chrześcijańskiej. Stąd też historia Gotów Kasjodora była dla genus w dziele Origenes Gentium nie mniej rewolucyjną innowacją niż etnograficzne dygresje Cezara w Commentarii de bello Gallico (Wojna galijska) [Wyd. pol.: Wojna galijska, tłum. E. Konik, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978 (przyp. tłum.)]. Kasjodor jako kompilator antycznej i gockiej tradycji pod względem formalnym nie jest oryginalny; tyleż samo można wyczytać u Jordanesa, nawet jeśli przypisuje mu się wszystko, co najgorsze22. Natomiast jeśli chodzi o treść, to jego dzieło było pierwszym origo nieantycznego ludu, pewnej gens, która - w podwójnym sensie paradoksalnie - opanowała zgodnie z prawem i za uznaniem cesarza część cesarstwa rzymskiego23.

   Włączając historię Gotów do ekumenicznej Historia Romana, Kasjodor stworzył wzór dla średniowiecznych origines gentium, których szereg zamyka około roku 1200 Saxo Grammaticus. Napisana przeważnie po łacinie i nierzadko łaciną klasyczną prehistoria (origo) pewnej germańsko-celtycko-słowiańskiej gens awansowała do przepojonej duchem chrześcijańskim historii populus, Historia Romana. Tak rozumiane pochodzenie, „entelechia rodu", zawsze uprawniało do panowania. Origo stała się tym samym dla swojej gens poniekąd kodeksem, co należy rozumieć ze wszech miar dosłownie. Świadczy o tym wspólna tradycja, a być może także wspólne powstanie Origo i Lex scripta, historii plemiennej i pisanego prawa plemiennego24.

   Zajmując się historią poszczególnych plemion, a przede wszystkim ponownie odkrytą Germanią Tacyta i Origo Gothica, niemieccy humaniści odeszli od średniowiecznej kroniki świata. Ta łączyła historię świecką z historią w wymiarze religijnym, z eschatologią, i jako schrystianizowana Historia Romana objęła swym zasięgiem historię całej ludzkości25.

    13

   Kto więc z tak skonstruowanej budowli historycznej próbował oddzielić partykularną origo gentis, ten sekularyzował historię świata. Konsekwencją tego było między innymi odkrycie na nowo przez niemieckich humanistów pojęcia gens, czego przykładem może być dzieło Wolfganga Laziusa De gentium aliquot migrationibus26. Przedstawienie wędrówki ludów i związanego z tym przenoszenia historycznych roszczeń i praw, translatio, stanęło w opozycji do włoskiego pojęcia renesansu i katastroficznej teorii starożytnej cywilizacji, prezentowanej przez włoskich humanistów. Jednocześnie słowo Germanus uznano za równoznaczne ze słowem „niemiecki", co do dziś utożsamiane jest mniej więcej z German lub (tu usunięto wyraz w języku greckim)27. Ponieważ jednak rodząca się dopiero germańska nauka o starożytności nie ufała antycznej historiografii, rozwinęła za pomocą archeologii, językoznawstwa i geografii osadnictwa teorię o zdrowych, silnych i młodych ludach wędrownych.

   Ideologia głosząca, że młode ludy barbarzyńskie odnowiły dekadencki rzymski świat, jest zsekularyzowanym produktem ubocznym antyczno-chrześcijańskiej koncepcji odrodzenia. O ile francuski romantyzm i niemiecki historyzm XIX wieku były zgodne co do tego, że wtargnięcie Germanów na zachodnie tereny oznaczało swego rodzaju „odświeżenie krwi"28, o tyle dziś to właśnie archeolodzy, historycy czasów dawnych i antropolodzy na podstawie takich samych, ba, nawet tych samych źródeł, z jakich korzystali ich poprzednicy, starają się udowodnić coś przeciwnego - że właśnie nie z „młodymi, tryskającymi siłą i energią ludami" i nie ze „zdrową przeszłością" mamy do czynienia29.

   Michael Schmidt w swojej książce Geschichte der Deutschen [Historia Niemców (przyp. tłum.).] (1778) utożsamiał wyrażenie migratio gentium z „wędrówką ludów"; jest to znane powszechnie zapożyczenie, które jednakże z językowych względów zostało odrzucone przez Johanna Christopha Gottscheda30. To tłumaczenie jest w rzeczy samej pod względem semantycznym mocno wątpliwe, jeśli nie wręcz błędne. Już bowiem w czasie wczesnego średniowiecza słowo gens tak bardzo zmieniło swoje znaczenie, że stało się homonimem samego siebie. Gens Francorum z epoki Karolingów jest bliższe współczesnemu rozumieniu narodu niż gens Francorum z czasów Chlodwiga. Ponadto nie dysponujemy żadnym językowym instrumentarium pozwalającym stosować taką terminologię, na której nie odcisnęłoby piętna pojęcie narodu z okresu rewolucji francuskiej31. Jeśli próbujemy zgłębić pod względem etymologicznym znaczenie pojęcia gens, możemy powołać się wprawdzie na Izydora z Sewilli, ale przez to jeszcze bardziej pogrążyć się w błędzie. Wyrażenia takie jak gens, genus, genos, genealogia, natio noszą w sobie pojęcie biologicznej wspólnoty pochodzeniowej32. Natomiast historie plemienne stawiają znak równości między narodem a wojskiem, stojąc tym samym na gruncie prawdy historycznej33. Co więcej, źródła historyczne potwierdzają zasadę wieloetniczności gentes.

    14

   Nie są to „całe" narody; nigdy nie obejmują wszystkich możliwych członków gens i stale ulegają przeobrażeniom; ich powstanie to nie kwestia krwi, lecz ustroju. Początkowo oznacza to niewiele więcej niż skupienie i utrzymanie heterogenicznych grup tworzących wojska barbarzyńców. Przywódcy i reprezentanci „znanych" rodów, to jest tych rodzin, które swoje pochodzenie wywodzą od bogów, a o swej charyzmie mogą zaświadczyć odpowiednimi sukcesami, tworzą „źródła tradycji", wokół których powstają nowe plemiona, za pomocą których oddzielają się i przekształcają grupy etniczne. Kto przyznaje się do takiej tradycji, a jest do niej dopuszczony czy to z racji urodzenia, czy sprawdzenia się w działaniu, jest częścią, gens, jest członkiem niebiologicznej wspólnoty pochodzeniowej, lecz wspólnoty pochodzeniowej opartej na tradycji34. Historia gens jest przedmiotem badań etnografii, a etnografia działa, jak sama nazwa wskazuje, „opisując narody".

   Takie (tu usunięto wyraz w języku greckim) lub gentes nie zaliczają, się do wysokiej kultury współczesnego im obserwatora. Pozostają poza cywilizowanym światem i nie należą do ekumenicznego populus. To barbarzyńcy35. Ich język nie brzmi jak język ludzki, lecz jak bełkot, puste dźwięki36. Barbarzyńcy mówią także najprzeróżniejszymi językami, jeden przez drugiego i jeden obok drugiego, język nie jest bowiem dla nich kryterium przynależności do wspólnoty plemiennej37. Straszne są ich pieśni, pod których naporem rozpada się klasyczna wersyfikacja antycznego poety38. Ich religia to zabobon, jeśli nawet nie pogaństwo, to niewiele więcej niż zniekształcone chrześcijaństwo, herezja lub jeszcze co gorszego39. Barbarzyńcy nie potrafią bowiem rozsądnie myśleć i działać. Gdy nadciąga burza, myślą, że to niebo się zapada i są gotowi zrezygnować ze wszystkiego, ratując się ucieczką z pola bitwy. Przerażający jest ich pęd do śmierci; cieszą się, że umierają. Nawet ich kobiety, aż do czasów nowożytnych stale poszukiwane i stale na nowo odkrywane przez etnografów Amazonki, walczą razem z nimi. Barbarzyńcami rządzą demony: „siedzi im taki na karku" i zmusza ich do robienia najobrzydliwszych rzeczy40.

   Barbarzyńcy są podobni raczej do zwierząt niż do ludzi, nie wiadomo więc, czy druga, ludzka natura w ogóle jest ich udziałem. Jak trwałe mogą być takie przekonania, świadczy fakt, że jeszcze w XIX wieku dział prehistoryczny przydzielono do Wiedeńskiego Muzeum Przyrodniczego, a nie do Muzeum Historii Sztuki, i nie zmieniło się to do dziś.

   Jako „dwunożne zwierzęta" barbarzyńcy nie potrafią żyć według pisanego prawa, a w swej pierwotnej strukturze społecznej nie uznają królów. Barbarzyńskie zwyczaje, gdy są złe, są obce, nieobliczalne i niebezpieczne, a nawet jeśli dobre, to i tak „olśniewająco występne". Ich żądza złota jest niepohamowana, ich pijaństwo - bez granic. Barbarzyńcy nie znają żadnych ograniczeń. Obejmują się przy braterskim pocałunku, a wobec obcych spoza plemienia są niewierni. Tak samo bowiem, jak świat zewnętrzny odmawia im cech ludzkich, tak dla nich samych wspólnota oparta na ich niepisanym prawie zwyczajowym jest całym ludzkim światem41.

     15

   Mimo to barbarzyńcy, czy to Germanie, czy nie, uchodzą ogólnie za urodziwych. Mają jasne włosy i są wysocy, choć przy tym wszystkim przerażająco brudni, gdyż oddają się zadziwiającym toaletowym czynnościom42. Jako pomady do włosów używają masła, i to ze szczególnym upodobaniem wówczas, kiedy już zjełczeje43. Jedynie pierwotni Hunowie, synowie złych duchów i gockich czarownic, są brzydcy44. Siła barbarzyńskich mężów jest niewyczerpana. Północny klimat ich ojczyzny z długimi zimami stwarza doskonałe warunki do nieokiełznanego płodzenia potomstwa. Zaledwie jakiś barbarzyński lud zostanie pokonany lub wręcz wytępiony w walce, zaraz z mokradeł i lasów Germanii lub stepów Wielkiej Scytii wyłania się następny. Ba, w gruncie rzeczy nie istnieją nowe ludy barbarzyńskie, pojawiają się jedynie potomkowie ciągle tych samych plemion45.

   Jeśli jednak próbujemy określić liczbę członków plemienia, okazuje się, że jest zdumiewająco niewielka. Wynosi od 15 do 20 tysięcy wojowników, co oznacza w sumie 100 tysięcy osób; to maksymalna liczba, jaką może osiągnąć duże plemię46. Topos przeludnienia na przekór faktom wciąż utrzymuje się w literaturze. Wszelkie „wędrówki ludów" wyjaśnia się na podstawie założenia, że dane terytorium nie było w stanie wyżywić określonej liczby ludności, w wyniku czego ta -częściowo lub całkowicie — musiała je opuścić. Pojęcie ver sacrum, „święta wiosna", w czasie której dane plemię wysyłało drużynę młodzieńców na poszukiwanie ziemi, nie wzięło się oczywiście znikąd. Nie ulega również wątpliwości, że gospodarka plemienna była gospodarką deficytową. Gdy zbiory były udane, można było mieć nadzieję na przetrwanie zimy bez głodu47. Nadwyżek natomiast albo nie było w ogóle, albo nie wiadomo było, co z nimi począć, ponieważ nie potrafiono robić zapasów. Jadano monotonnie; nie tylko Hunowie spożywali mięso na surowo. Gdy ktoś spośród nich był bogatszy od innych, miał swój udział w „wartości dodanej" gospodarki plemiennej, mógł za to kupić złoto i powiesić na szyi sobie, swemu koniowi i swojej żonie48. Już Grecy znali przysłowiowe „barbarzyńskie złoto". Oni sami nie musieli, mieszkając w miastach, nosić przy sobie całego swojego majątku, by kupić u piekarza chleb, i dlatego też za wielce niepraktyczne uważali obwieszanie się czymś w rodzaju środków płatniczych ze szlachetnego kruszcu o wartości miliona funtów.

   Głód i bieda stale zagrażały egzystencji wspólnoty plemiennej. Ale nie brały się one z nadmiernego przyrostu naturalnego ludności - w rzeczywistości liczebność plemion pozostawała zdumiewająco stabilna49 - ale z ogólnie panującego niepokoju i z niebezpieczeństw czyhających na barbarzyńską społeczność. Jednostka odczuwała wystarczająco często ciągłe zagrożenie społecznej i fizycznej egzystencji. Dlatego też brat Tei, Aligern, zapragnął po kapitulacji pod Cumae zostać Rzymianinem, by uniknąć niebezpiecznego życia barbarzyńcy. Społeczność plemienna znajduje się bowiem w stanie ciągłej wojny. Wrogiem jest nie tylko inny lud, zamieszkujący gdzieś po drugiej stronie szerokiej strefy granicznej,

    16

   lecz już sąsiednia wioska, sąsiedni klan albo inny ród tego samego plemienia. Zdumiewające, że tradycja plemienna mogła odbierać taki stan chaosu jako coś harmonijnego50. O harmonii można mówić dopóty, dopóki społeczność plemienna żyła, odwołując się do heroicznego patosu.

   Historia jest nauką o „czynach dzielnych mężów"51; liczy się jedynie wojownik, wojsko. Plemię i wojsko to jedno, gens to „lud w zbroi"52. Jeśli ów lud wyruszał na wędrówkę, to panowała w nim zdumiewająca społeczna mobilizacja. Kto wykazywał się sprytem i odnosił sukcesy w wojsku, był - bez uszczerbku dla swego etnicznego lub społecznego pochodzenia -jego częścią. W królestwie Hermanaryka oprócz Ostrogotów-Greutungów byli także Finowie, Słowianie, Antowie, Herulowie-Rosomonowie, Alanowie, Hunowie, Sarmaci i z pewnością także Estiowie53. Równocześnie w zachodniej Gutpiuda obok dowodów potwierdzających byt dominujących Terwingów, Wizygotów jak powiemy dzisiaj, znaleziono świadectwa na istnienie Tajfalów, zamieszkujących Caucalandensis locus Sarmatów, mniejszości narodowych Azji Mniejszej, przy czym należy założyć, że większość stanowili mieszkańcy dawnych prowincji, mniej lub bardziej zromanizowane grupy Daków i Karpów, Sarmaci i Irańczycy najróżniejszych denominacji54.

   Wieloetniczne struktury ludów gockich zostały zachowane również w cesarstwie rzymskim. W skład osiadłej w 418 roku w południowej Galii armii Gotów wchodziły grupy Greutungów-Wezjów, Greutungów-Ostrogotów oraz ludy niegockie, pozostające mniej lub bardziej pod gockimi wpływami, wśród nich Alanowie, traccy Bessowie, bałtyjscy Galindowie, Warnowie i najprawdopodobniej również Herulowie, a nawet Sasi znad Loary i Garonny, których król Euryk potrafił związać ze sobą mocą traktatu. Do barbarzyńskich ludów niegockiego pochodzenia zaliczali się również członkowie plemion z terenów zamieszkałych przez dediticii i ich potomków, sarmackie, tajfalskie i swebskie kolonie z późnego okresu panowania rzymskiego55. To samo można powiedzieć o królestwie Teodoryka Wielkiego: jako rzymski naczelny magistrat i król Gotów Teodoryk posiadał wszelkie warunki, by ze swojego wojska uczynić gocki naród. Nowa etnogeneza przebiegała jednak z udziałem niegockich elementów. W szeregach jego wojsk maszerowali Rugiowie, Wandalowie, Alanowie, Herulowie, Skirowie, Turkilingowie, Swebowie, Sarmaci i Tajfalowie, Gepidzi i Alemanowie. Oprócz Rzymian „z gockim sercem" wśród służących w wojskach sprzymierzeńców byli też dawni rzymscy poddani, którzy - podobnie jak dzicy Breonowie w górzystym Tyrolu - przyłączyli się do gockich sprzymierzeńców Rzymu jako miejscowi sojusznicy56.

   Wojska Gotów od dawna przyciągały rzymskie warstwy niższe. W czasach wędrówek ta atrakcyjność była szczególnie silna. Uzupełniano w ten sposób stały niedobór w szeregach gockiej armii. Jednak w południowej Galii, Hiszpanii i Italii chłopów potrzebowano na polu uprawnym, a nie na polu walki.

    17

    

   Teodoryk stawiał na konsolidację i stabilizację, tak więc zdecydowanie zabronił rzymskiej ludności wiejskiej przyłączania się do wojska Gotów. Kiedy jednak państwo Ostrogotów walczyło o przetrwanie, dawna siła przyciągania jeszcze nie wygasła; Totila nie tylko przyjął -jak wiadomo, w dużej liczbie - rzymskich niewolników i kolonów do gockiej armii, lecz także zmobilizował ich przeciwko ich panom - senatorom, obiecując im wolność i własność ziemi. W ten sposób zezwolił na to, na co rzymskie warstwy niższe były, ze względu na rozpaczliwe położenie ekonomiczne, gotowe już od III wieku: „Zostać Gotami"57. Zasada była jasna: człowiekiem wolnym mógł zostać ten, kto sprawdził się jako wojownik. Kto pracuje, czy to jako rolnik, czy biegły w swojej sztuce rzemieślnik lub kupiec, jest i pozostanie niewolnikiem58. Losy dwóch rzymskich więźniów unaoczniają ten społeczny mechanizm. Jeden z nich, dawniej bogaty kupiec, popada w niewolę u Hunów, zmienia swoje zajęcie i zostaje, choć początkowo zupełnie niewyszkolonym, ale dzielnym żołnierzem. Zdobywa bogactwo i wolność, zawiera „huńskie" ma...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • audipoznan.keep.pl