[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Heather MacAllister
Romantyczne oświadczyny
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Tony Domenico, zagorzały pragmatyk, nigdy sobie nie
wyobrażał, że będzie zarabiać na życie produkowaniem
sentymentalnych bzdur. Co prawda były to sentymentalne
bzdury w pierwszorzędnym gatunku - ale zawsze
sentymentalne bzdury.
Przesunął telefon na brzeg biurka, tak aby wystarczyło mu
sznura od słuchawki i odchylił się na krześle.
- Owszem, zespół „Hartson i Flowers" nagra w tym roku
specjalny program z okazji walentynek. Właściwie, już
rozpoczęto pracę.
Z satysfakcją słuchał, jak dyrektor kolejnej stacji
telewizyjnej z uznaniem wypowiada się o duecie „Hartson i
Flowers", a potem decyduje się na kupno praw do nowego
programu, i to za o wiele wyższą cenę niż w ubiegłym roku.
Tony, odkładając słuchawkę, pożałował, że nie zażądał
jeszcze więcej. Wprowadził dane do komputera, a potem
położył nogi na biurku i zaczął kontemplować zaciek w rogu
sufitu.
Dzięki ostatniej sprzedaży specjalnego walentynkowego
programu zespół „Hartson i Flowers" osiągnął już bilans
zerowy, a był dopiero początek stycznia i nie rozkręcił jeszcze
prawdziwej akcji marketingowej. Od tej chwili każda następna
sprzedaż oznaczała zysk. Czysty i jakże potrzebny zysk.
Życie było piękne!
Popuścił wodze fantazji, co mu się rzadko zdarzało.
Oczywiście, zwiększy budżet programu. Alicja Hartson i
Georgia Flowers zasługiwały na to. A jeszcze zostanie mu
trochę dodatkowych pieniędzy na „Godzinę bajek" - program
dla dzieci, który promował od osiemnastu miesięcy, na razie
bez specjalnego sukcesu. To fakt, że scenografia była trochę
uboga... Być może efekty specjalne sprawią, że zainteresuje
się nim więcej stacji. Podobnie było z „Kuchnią smakosza".
Program ten miał tak ograniczony budżet, że nawet nie można
było sobie pozwolić na powtórne przygotowywanie jedzenia.
A tymczasem, gdy przerywano zdjęcia, kolejne dania
zazwyczaj przypalały się albo stygły.
I być może uda mu się w końcu odmalować sufit...
Tony był naprawdę zmęczony wiecznym oszczędzaniem.
Martwiło go, że musi stale prosić twórczych, obdarzonych
polotem ludzi, aby pracowali w nieciekawych, sztampowych
dekoracjach, posługując się tanimi rekwizytami. Chciał
przyciągnąć do siebie jak najwięcej tak wybitnych osobowości
telewizyjnych, jak Hartson i Flowers. Chciał dać szansę
obiecującym debiutantom. Chciał...
Rozległo się pukanie do na wpół otwartych drzwi.
- Tony? - Na progu stanęła atrakcyjna brunetka. -
Możemy zamienić słowo?
- Oczywiście, Georgio. - Tony pospiesznie zdjął nogi z
biurka, wstał i gestem zaprosił Georgię Flowers. Tuż za nią
podążała Alicja Hartson,
Nieczęsto rozmawiał z nimi obydwiema. Zazwyczaj
spotykał się z Georgią, chociaż to Alicja była autorką nowych,
ciekawych pomysłów. Alicja go irytowała. Nie lubił jej
niezachwianej pewności siebie i nie miał zaufania do jej
niepraktycznych i kosztownych zazwyczaj pomysłów.
Podczas pamiętnej sprzeczki powiedziała mu, że przypomina
skąpego, pozbawionego wyobraźni księgowego.
Od tamtej pory porozumiewali się przez Georgię. Georgia
była osobą otwartą, pojednawczą i potrafiła łagodzić spory,
które raz po raz wybuchały pomiędzy Tonym a Alicją. I tylko
wtedy, gdy Alicja i Georgia miały jakiś naprawdę
kontrowersyjny i kosztowny zarazem pomysł - przedstawiały
go wspólnie. Tak jak teraz. Zaczął się gorączkowo
zastanawiać, o co im chodzi tym razem...
W jego biurze znajdowały się tylko dwa krzesła.
Przestawił swoje i usadowił na nim Georgię, która była w
zaawansowanej ciąży. Tony udawał, że tego nie dostrzega,
ponieważ nie chciał dać jej urlopu. Najważniejszy był
specjalny program na walentynki.
Alicja przysiadła na drugim krześle, a Tony oparł się o
brzeg biurka.
- Dziś rano zdobyłyście nowych klientów - powiedział. -
Podpisałem kontrakt z dwiema stacjami na program
walentynkowy.
Gdy Alicja i Georgia wymieniły spojrzenia, dobry nastrój
Tony'ego nagle ulotnił się jak kamfora. Instynktownie
wyczuwał, że czekają go kłopoty.
- Pojawiła się drobna przeszkoda... - zaczęła Georgia.
- Ależ, Georgio, nie używaj takich określeń - przerwała
jej Alicja z szerokim, zawodowym uśmiechem. - Przecież to
cudowne!
Instynkt nigdy Tony'ego nie zawiódł.
- W czym leży problem? - zapytał.
- Właściwie nie jest to żaden problem - wycedziła
przeciągle Georgia, która nie pozbyła się swego południowego
akcentu. - Wiesz chyba, że jestem w ciąży...
Tony z rosnącym niepokojem spojrzał na jej powiększony
brzuch. Dziecko powinno urodzić się dopiero za kilka tygodni.
- Ta informacja nie stanowi dla mnie zaskoczenia -
powiedział tonem tak naturalnym, na jaki tylko potrafił się
zdobyć. - W ostatnim programie prezentowałaś ubrania dla
przyszłych matek.
- A wiec oglądasz nasz program? - wtrąciła Alicja.
Napotkał spojrzenie jej zimnych, niebieskich oczu. Do licha,
nie miała o nim zbyt pochlebnej opinii!
- Nigdy nie wystawiam na sprzedaż programu, którego
nie obejrzałem. - Starał się wymyślić jakiś komplement, choć
w gruncie rzeczy treść programu go nie zachwyciła. -
Podbijacie nowe rynki.
- To fakt, że nasz program o macierzyństwie spotkał się z
dobrą reakcją publiczności - zauważyła Alicja, a Georgia
poparła ją skinieniem głowy.
Tony dobrze o tym wiedział. Znał wyniki sondażu
oglądalności. Ale co te kobiety dziś od niego chciały?
Straszliwa myśl przemknęła mu przez głowę. Czyżby
zamierzały sfilmować poród? Zerknął na nie z niepokojem.
- Chciałybyśmy skupić się na problemie macierzyństwa -
ciągnęła Alicja. - I aby to zrobić, musimy dokonać pewnych
zmian w programie...
Zerknął na nią z niepokojem.
- Teraz nie jest na to odpowiednia pora - ostrzegł.
- Cóż, nie mamy wyboru. Georgio, powiedz mu, proszę.
- Och, Alicjo, nie widzisz, że on jest przerażony? -
Georgia wybuchła śmiechem. - W porządku. Otóż
dowiedziałam się, że będę miała bliźniaczki!
- Moje gratulacje. - Dwoje dzieci przy okazji jednego
urlopu macierzyńskiego, pomyślał i dodał głośno: - To bardzo
rozsądne rozwiązanie, Georgio.
- Sama też czuję ulgę - ciągnęła Georgia. - Obawiałam
się, że jestem o wiele za gruba... - Umilkła, śmiejąc się z
cicha.
Zrobiła przerwę, jakby oczekiwała komplementu. Ale co
miał powiedzieć? Nie potrafił kłamać w żywe oczy, a Georgia
w istocie osiągnęła imponujące gabaryty.
- Mogło być gorzej - powiedział wreszcie.
Alicja wykrzywiła usta. Uśmiech Georgii wyraźnie
przygasł.
- Ale okazało się, że nie jestem dość gruba - wyjaśniła. -
Dzieci muszą jeszcze urosnąć, a lekarz boi się, że mogą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • audipoznan.keep.pl