[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LACKEY MERCEDESHeroldzi Valdemaru #3 UpadekstrzalyMERCEDES LACKEYTrzeci tom z cyklu Trylogia Heroldow YaldemaruTlumaczyl: Leszek RysTytul oryginalu: ARROW'S FALLData wydania polskiego: 1995 r. Data pierwszego wydania oryginalnego: 1988 r.Ksiazke dedykuje Andre Norton za inspiracje, Tery Lee za slowa otuchy i memu mezowi Tony'emu za zrozumienie moich zmagan z komputeremPROLOGDawno temu - tak dawno, ze szczegoly zatargu utonely w mroku dziejow, a ocalaly zaledwie odpryski legend - swiat Velgarthu obrocily w perzyne wojny czarnoksieznikow, ludnosc zostala zdziesiatkowana, ugory powstale na spustoszonych ziemiach objely we wladanie czarodziejskie stwory, ktorymi dotad ludzie poslugiwali sie w toczonych przez siebie bojach. Kto zyw umknal na wschodnie wybrzeze - jedynie na tamtejszych dzikich polaciach mogli ludzic sie jeszcze nadzieja na odbudowanie swego zycia, ktore leglo w gruzach. Z czasem wlasnie na wschodnich obrzezach kontynentu rozkwitla cywilizacja, zas w jego glebi rozplenila sie dzicz.Lecz ludzkosc latwo sie nie poddaje i nie uplynelo wiele czasu, a jej liczebnosc poczela ponownie wzrastac. Ludzie zaczeli osiedlac sie coraz bardziej na zachod i zakladac nowe krolestwa, tam gdzie dotad rozciagaly sie dzikie ostepy.Jednym z nowo powstalych krolestw byl Valdemar, zalozony przez barona Valdemara i wiernych jego poddanych, ktorzy wybrali wygnanie, byleby ujsc przed gniewem samolubnego i okrutnego monarchy. Valdemar objal wysuniety najdalej na polnoc i na zachod zakatek cywilizowanego swiata. Na polnocy i polnocnym zachodzie jego ziemie ograniczaly dzikie pustkowia, wciaz zamieszkane przez niesamowite stworzenia; na zachodzie pustkowia rozciagaly sie hen az do jeziora Evendim, olbrzymiego srodladowego morza. Podroz poza granice Valde-maru nie byla bezpieczna nawet w pokojowych czasach, zas w najgorszych - podroznik mogl sprowadzic na glowy niewinnych odwet, gdyby jakies napotkane w drodze stworzenia ruszyly za nim w trop tam, skad wyruszyl.Po czesci przez wzglad na to, kim byli zalozyciele, wladcy Valdemaru zawsze laskawym okiem patrzyli na uciekinierow i wygnancow - czuli sie z nimi zwiazani przez los. W miare wiec jak uplywal czas, zwyczaje i obrzedy mieszkancow krolestwa ulozyly sie w wielojezyczna mozaike, zas monarchowie kierowali sie jedna tylko niewzruszona regula: "Nie ma jednej, jedynie slusznej drogi".Wladanie tak przypadkowym zbiorowiskiem poddanych mogloby okazac sie niemozliwe, gdyby nie pomoc heroldow Valdemaru.Heroldowie skupili w swych rekach wyjatkowa wladze, jednak nigdy jej nie naduzywali. Podstawa tak wielkiej szlachetnosci - i prawde powiedziawszy, ca-4lego systemu - bylo istnienie stworzen, ktore zwano Towarzyszami.W oczach nie wtajemniczonego Towarzysz przedstawial sie jako wyjatkowo zgrabny, bialy kon. Tymczasem byly one istotami znacznie doskonalszymi. Zeslane w odpowiedzi na modlitwy wznoszone osobiscie przez krola Valdemara, pierwsze trzy Towarzysze zadzierzgnely wiez z monarcha, spadkobierca tronu i ich najbardziej zaufanym przyjacielem - heroldem krolestwa. W ten oto sposob owa posada nabrala nowego znaczenia w Valdemarze, a heroldowie wcielili sie w nowa role.To wlasnie Towarzysze uzupelnialy szeregi heroldow, nawiazujac z wybranymi przez siebie bezposrednia wiez wprost z mozgu do mozgu, ktora przeciac mogla jedynie smierc. Choc nikt nie potrafil dokladnie okreslic ich inteligencji, powszechnie zgadzano sie, iz swymi zdolnosciami nie ustepuja ani na jote swym ludzkim partnerom, o ile ich nie przewyzszaja. Towarzysze dokonywaly wyboru, nie ogladajac sie ani na wiek, ani plec - choc zazwyczaj sklonne byly raczej wybierac dziatwe stojaca u progu wieku mlodzienczego, i czesciej chlopcow niz dziewczeta. Pominawszy cierpliwosc, poczucie odpowiedzialnosci, calkowity brak egoizmu i zdolnosc do bohaterskich poswiecen w imie sluzby, Wybranych laczyla jedna cecha - wszyscy posiadali przynajmniej slad zdolnosci paranormalnych. Ciagle przestawanie z Towarzyszem, nieprzerwane wzmacnianie wspolnej wiezi przyczynialo sie do doskonalenia ukrytych talentow Wybranych. Z czasem, gdy lepiej poznano owe dary, odkryto sposoby rozwijania wrodzonych zdolnosci, tak iz stopniowo staly sie one najwazniejsze, wypierajac resztki wiedzy tajemnej, "prawdziwej magii", ktora tlila sie jeszcze w Valdemarze, az doszczetnie zaginely wszelkie przekazy o tym, jak korzystano z niej i jak jej uczono.Na ziemiach Valdemaru powstal unikatowy system sprawowania rzadow: wspomagany przez rade monarcha ustanawial prawa, a heroldowie pilnowali, by ich przestrzegano, i wymierzali sprawiedliwosc, gdyz graniczylo z niemozliwoscia, by ulegli zepsuciu i naduzywali tymczasowo powierzonej im wladzy. W calej historii Valdemaru tylko jeden herold, szukajac zemsty, ulegl takiej pokusie, lecz wtedy jego Towarzysz wyrzekl sie go i opuscil, a osamotniony herold sam zadal sobie smierc.Wybrani byli z natury zdolni do nadzwyczajnych poswiecen - nauka w kolegium tylko umacniala w nich te ceche. Nie mozna bylo tego zaniedbac, gdyz czesto musieli w imie sluzby skladac swe zycie w ofierze. Przede wszystkim jednak byli ludzmi - z reguly mlodymi, wciaz igrajacymi ze smiercia. Poza sluzba sklonni wiec byli ulegac przyjemnostkom zycia i raczej stronic od cnotliwosci. Heroldowie z rzadka wchodzili w trwale zwiazki, ktore wykraczalyby poza braterskie, lub bylyby czyms glebszym niz tylko folgowaniem chwilowej przyjemnosci - byc moze te braterskie uczucia byly tak mocne, a moze wiez miedzy heroldem a jego Towarzyszem niewiele zostawiala miejsca na dlugotrwale zwiazki. Zaledwie garsc z gminu i sposrod szlachetnie urodzonych miala im to za zle.5Powszechnie wiedziano, iz bez wzgledu na to, jak herold swawolnie spedza wolne chwile, przywdziawszy snieznobialy uniform zmienia sie, staje sie calkowicie odmienna istota, gdyz herold w Bieli jest heroldem na sluzbie, poza ktora nie istnieje nic wazniejszego na swiecie, zwlaszcza schlebianie frywolnym przyjemnosciom. Jednak byli i tacy, ktorzy mieli odmienne zdanie...Prawa ustanowione przez pierwszego krola wymagaly, by i on byl heroldem. Zapewniono zatem, iz wladca Valdemaru nie zostanie nigdy tyran taki, jak ten, przed ktorym musieli uchodzic z rodzinnych siedzib.Druga po wladcy najwazniejsza osoba w krolestwie byl herold zwany osobistym krola (lub krolowej). Wybierany przez wyjatkowego Towarzysza, ogiera, ktory wydawal sie nigdy nie starzec (aczkolwiek mozna go bylo zabic), osobisty herold krola zajmowal wyjatkowa pozycje - powiernika, zaufanego przyjaciela i doradcy u boku rzadzacego. Dzieki temu monarcha mial w swym otoczeniu przynajmniej jedna osobe godna calkowitego zaufania, na ktorej mogl polegac nawet w najbardziej niepewnych czasach. Umacnialo to pozycje wladcow, ich pewnosc siebie, i tym samym stwarzalo podstawy stabilnych i godnych zaufania rzadow.Przez cale pokolenia wydawalo sie, ze krol Valdemar znalazl recepte na sprawowanie idealnych rzadow. Jednak czy to przypadek, czy zrzadzenie losu moze spowodowac, ze i najlepiej obmyslone plany udaje sie ominac.Za panowania krola Sendara krolestwo Karsu, dzielace z Valdemarem poludniowo-wschodnia granice, oplacilo narod nomadow-najemnikow, by najechal sasiada. W wyniklej wojnie Sendar zostal zabity, a osierocony tron objela jego corka, Selenay, ktora dopiero niedawno ukonczyla nauki w Kolegium Heroldow. Osobisty herold krolowej - starzec imieniem Talamir - zmuszony doradzac mlodej, upartej i pieknej kobiecie, czesto padal ofiara wlasnego zaklopotania i latwo sie mylil. W wyniku tego Selenay posluchala falszywej rady i zawarla zly zwiazek malzenski, czego omalze nie przyplacila utrata tronu i zycia.Owocem owego malzenstwa, przyszla nastepczynia tronu, byla dziewczynka, Elspeth, na ktora wielki wplyw wywierala cudzoziemka, Hulda, sprowadzona z rodzinnego krolestwa przez meza Selenay, tuz przed jego smiercia. W wyniku podstepnego postepowania opiekunki, Elspeth zaczela zamieniac sie w niepoprawnego, rozpuszczonego, nieznosnego bachora. Nie ulegalo watpliwosci, ze o ile nic nie zmieni biegu rzeczy dziewczynka nigdy nie dostapi zaszczytu wybrania, a zatem, nigdy nie bedzie mogla odziedziczyc tronu po swej matce. Selenay miala do wyboru: wydac na swiat drugiego, bardziej odpowiedniego dziedzica, oglosic swym nastepca kogos z Wybranych, w ktorego zylach plynela krolewska krew, lub tez znalezc sposob na ocalenie swej corki. Talamir ulozyl plan, ktory, jak sie wydawalo, moglby sie powiesc.Jednak wowczas Talamira zamordowano, a na dworze ponownie zapanowal chaos. Jego Towarzysz, Rolan, wybral nowego osobistego krolowej. Miast jednakze obrac kogos doroslego, albo przynajmniej kogos sposrod pasowanych he-6roldow, wskazal na niedojrzala dziewczynke - Talie.Talia wywodzila sie z ludu Grodow - plemienia z pogranicza, wiernego niezwykle surowym obyczajom; ludzie ci ze wszystkich sil starali sie utrudnic obcym dostep do wiedzy o nich. Talia w najmniejszym nawet stopniu nie pojmowala wagi tego, iz najpierw zostala zaczepiona przez Towarzysza herolda, a potem najwyrazniej przez niego uprowadzona. Jej lud wyznaczal kobietom bardzo poslednia pozycje, a wszelkie odstepstwa spotykaly sie z natychmiastowa i okrutna kara. Nie byla przygotowana do wstapienia w nowy dla niej swiat heroldow i ich kolegium, w ktorym sie nagle znalazla. W jednej tylko dziedzinie nie brakowalo jej doswiadczenia - wychowywaniu i nauczaniu dzieci, a to dlatego, ze od chwili ukonczenia dziewieciu lat musiala byc nauczycielka najmlodszych czlonkow swego ludu.Talia zdolala ocalic dziedziczke - zanim wyslano ja na jej pierwszy, czeladniczy patrol, Elspeth dostapila zaszczytu wybrania.Podczas wypelniania wyznaczonego zadania Talia i Kris - herold, ktory zostal jej mentorem - odkryli cos przerazajacego, cos, co moglo byc smiertelnie niebezpieczn... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl audipoznan.keep.pl
LACKEY MERCEDESHeroldzi Valdemaru #3 UpadekstrzalyMERCEDES LACKEYTrzeci tom z cyklu Trylogia Heroldow YaldemaruTlumaczyl: Leszek RysTytul oryginalu: ARROW'S FALLData wydania polskiego: 1995 r. Data pierwszego wydania oryginalnego: 1988 r.Ksiazke dedykuje Andre Norton za inspiracje, Tery Lee za slowa otuchy i memu mezowi Tony'emu za zrozumienie moich zmagan z komputeremPROLOGDawno temu - tak dawno, ze szczegoly zatargu utonely w mroku dziejow, a ocalaly zaledwie odpryski legend - swiat Velgarthu obrocily w perzyne wojny czarnoksieznikow, ludnosc zostala zdziesiatkowana, ugory powstale na spustoszonych ziemiach objely we wladanie czarodziejskie stwory, ktorymi dotad ludzie poslugiwali sie w toczonych przez siebie bojach. Kto zyw umknal na wschodnie wybrzeze - jedynie na tamtejszych dzikich polaciach mogli ludzic sie jeszcze nadzieja na odbudowanie swego zycia, ktore leglo w gruzach. Z czasem wlasnie na wschodnich obrzezach kontynentu rozkwitla cywilizacja, zas w jego glebi rozplenila sie dzicz.Lecz ludzkosc latwo sie nie poddaje i nie uplynelo wiele czasu, a jej liczebnosc poczela ponownie wzrastac. Ludzie zaczeli osiedlac sie coraz bardziej na zachod i zakladac nowe krolestwa, tam gdzie dotad rozciagaly sie dzikie ostepy.Jednym z nowo powstalych krolestw byl Valdemar, zalozony przez barona Valdemara i wiernych jego poddanych, ktorzy wybrali wygnanie, byleby ujsc przed gniewem samolubnego i okrutnego monarchy. Valdemar objal wysuniety najdalej na polnoc i na zachod zakatek cywilizowanego swiata. Na polnocy i polnocnym zachodzie jego ziemie ograniczaly dzikie pustkowia, wciaz zamieszkane przez niesamowite stworzenia; na zachodzie pustkowia rozciagaly sie hen az do jeziora Evendim, olbrzymiego srodladowego morza. Podroz poza granice Valde-maru nie byla bezpieczna nawet w pokojowych czasach, zas w najgorszych - podroznik mogl sprowadzic na glowy niewinnych odwet, gdyby jakies napotkane w drodze stworzenia ruszyly za nim w trop tam, skad wyruszyl.Po czesci przez wzglad na to, kim byli zalozyciele, wladcy Valdemaru zawsze laskawym okiem patrzyli na uciekinierow i wygnancow - czuli sie z nimi zwiazani przez los. W miare wiec jak uplywal czas, zwyczaje i obrzedy mieszkancow krolestwa ulozyly sie w wielojezyczna mozaike, zas monarchowie kierowali sie jedna tylko niewzruszona regula: "Nie ma jednej, jedynie slusznej drogi".Wladanie tak przypadkowym zbiorowiskiem poddanych mogloby okazac sie niemozliwe, gdyby nie pomoc heroldow Valdemaru.Heroldowie skupili w swych rekach wyjatkowa wladze, jednak nigdy jej nie naduzywali. Podstawa tak wielkiej szlachetnosci - i prawde powiedziawszy, ca-4lego systemu - bylo istnienie stworzen, ktore zwano Towarzyszami.W oczach nie wtajemniczonego Towarzysz przedstawial sie jako wyjatkowo zgrabny, bialy kon. Tymczasem byly one istotami znacznie doskonalszymi. Zeslane w odpowiedzi na modlitwy wznoszone osobiscie przez krola Valdemara, pierwsze trzy Towarzysze zadzierzgnely wiez z monarcha, spadkobierca tronu i ich najbardziej zaufanym przyjacielem - heroldem krolestwa. W ten oto sposob owa posada nabrala nowego znaczenia w Valdemarze, a heroldowie wcielili sie w nowa role.To wlasnie Towarzysze uzupelnialy szeregi heroldow, nawiazujac z wybranymi przez siebie bezposrednia wiez wprost z mozgu do mozgu, ktora przeciac mogla jedynie smierc. Choc nikt nie potrafil dokladnie okreslic ich inteligencji, powszechnie zgadzano sie, iz swymi zdolnosciami nie ustepuja ani na jote swym ludzkim partnerom, o ile ich nie przewyzszaja. Towarzysze dokonywaly wyboru, nie ogladajac sie ani na wiek, ani plec - choc zazwyczaj sklonne byly raczej wybierac dziatwe stojaca u progu wieku mlodzienczego, i czesciej chlopcow niz dziewczeta. Pominawszy cierpliwosc, poczucie odpowiedzialnosci, calkowity brak egoizmu i zdolnosc do bohaterskich poswiecen w imie sluzby, Wybranych laczyla jedna cecha - wszyscy posiadali przynajmniej slad zdolnosci paranormalnych. Ciagle przestawanie z Towarzyszem, nieprzerwane wzmacnianie wspolnej wiezi przyczynialo sie do doskonalenia ukrytych talentow Wybranych. Z czasem, gdy lepiej poznano owe dary, odkryto sposoby rozwijania wrodzonych zdolnosci, tak iz stopniowo staly sie one najwazniejsze, wypierajac resztki wiedzy tajemnej, "prawdziwej magii", ktora tlila sie jeszcze w Valdemarze, az doszczetnie zaginely wszelkie przekazy o tym, jak korzystano z niej i jak jej uczono.Na ziemiach Valdemaru powstal unikatowy system sprawowania rzadow: wspomagany przez rade monarcha ustanawial prawa, a heroldowie pilnowali, by ich przestrzegano, i wymierzali sprawiedliwosc, gdyz graniczylo z niemozliwoscia, by ulegli zepsuciu i naduzywali tymczasowo powierzonej im wladzy. W calej historii Valdemaru tylko jeden herold, szukajac zemsty, ulegl takiej pokusie, lecz wtedy jego Towarzysz wyrzekl sie go i opuscil, a osamotniony herold sam zadal sobie smierc.Wybrani byli z natury zdolni do nadzwyczajnych poswiecen - nauka w kolegium tylko umacniala w nich te ceche. Nie mozna bylo tego zaniedbac, gdyz czesto musieli w imie sluzby skladac swe zycie w ofierze. Przede wszystkim jednak byli ludzmi - z reguly mlodymi, wciaz igrajacymi ze smiercia. Poza sluzba sklonni wiec byli ulegac przyjemnostkom zycia i raczej stronic od cnotliwosci. Heroldowie z rzadka wchodzili w trwale zwiazki, ktore wykraczalyby poza braterskie, lub bylyby czyms glebszym niz tylko folgowaniem chwilowej przyjemnosci - byc moze te braterskie uczucia byly tak mocne, a moze wiez miedzy heroldem a jego Towarzyszem niewiele zostawiala miejsca na dlugotrwale zwiazki. Zaledwie garsc z gminu i sposrod szlachetnie urodzonych miala im to za zle.5Powszechnie wiedziano, iz bez wzgledu na to, jak herold swawolnie spedza wolne chwile, przywdziawszy snieznobialy uniform zmienia sie, staje sie calkowicie odmienna istota, gdyz herold w Bieli jest heroldem na sluzbie, poza ktora nie istnieje nic wazniejszego na swiecie, zwlaszcza schlebianie frywolnym przyjemnosciom. Jednak byli i tacy, ktorzy mieli odmienne zdanie...Prawa ustanowione przez pierwszego krola wymagaly, by i on byl heroldem. Zapewniono zatem, iz wladca Valdemaru nie zostanie nigdy tyran taki, jak ten, przed ktorym musieli uchodzic z rodzinnych siedzib.Druga po wladcy najwazniejsza osoba w krolestwie byl herold zwany osobistym krola (lub krolowej). Wybierany przez wyjatkowego Towarzysza, ogiera, ktory wydawal sie nigdy nie starzec (aczkolwiek mozna go bylo zabic), osobisty herold krola zajmowal wyjatkowa pozycje - powiernika, zaufanego przyjaciela i doradcy u boku rzadzacego. Dzieki temu monarcha mial w swym otoczeniu przynajmniej jedna osobe godna calkowitego zaufania, na ktorej mogl polegac nawet w najbardziej niepewnych czasach. Umacnialo to pozycje wladcow, ich pewnosc siebie, i tym samym stwarzalo podstawy stabilnych i godnych zaufania rzadow.Przez cale pokolenia wydawalo sie, ze krol Valdemar znalazl recepte na sprawowanie idealnych rzadow. Jednak czy to przypadek, czy zrzadzenie losu moze spowodowac, ze i najlepiej obmyslone plany udaje sie ominac.Za panowania krola Sendara krolestwo Karsu, dzielace z Valdemarem poludniowo-wschodnia granice, oplacilo narod nomadow-najemnikow, by najechal sasiada. W wyniklej wojnie Sendar zostal zabity, a osierocony tron objela jego corka, Selenay, ktora dopiero niedawno ukonczyla nauki w Kolegium Heroldow. Osobisty herold krolowej - starzec imieniem Talamir - zmuszony doradzac mlodej, upartej i pieknej kobiecie, czesto padal ofiara wlasnego zaklopotania i latwo sie mylil. W wyniku tego Selenay posluchala falszywej rady i zawarla zly zwiazek malzenski, czego omalze nie przyplacila utrata tronu i zycia.Owocem owego malzenstwa, przyszla nastepczynia tronu, byla dziewczynka, Elspeth, na ktora wielki wplyw wywierala cudzoziemka, Hulda, sprowadzona z rodzinnego krolestwa przez meza Selenay, tuz przed jego smiercia. W wyniku podstepnego postepowania opiekunki, Elspeth zaczela zamieniac sie w niepoprawnego, rozpuszczonego, nieznosnego bachora. Nie ulegalo watpliwosci, ze o ile nic nie zmieni biegu rzeczy dziewczynka nigdy nie dostapi zaszczytu wybrania, a zatem, nigdy nie bedzie mogla odziedziczyc tronu po swej matce. Selenay miala do wyboru: wydac na swiat drugiego, bardziej odpowiedniego dziedzica, oglosic swym nastepca kogos z Wybranych, w ktorego zylach plynela krolewska krew, lub tez znalezc sposob na ocalenie swej corki. Talamir ulozyl plan, ktory, jak sie wydawalo, moglby sie powiesc.Jednak wowczas Talamira zamordowano, a na dworze ponownie zapanowal chaos. Jego Towarzysz, Rolan, wybral nowego osobistego krolowej. Miast jednakze obrac kogos doroslego, albo przynajmniej kogos sposrod pasowanych he-6roldow, wskazal na niedojrzala dziewczynke - Talie.Talia wywodzila sie z ludu Grodow - plemienia z pogranicza, wiernego niezwykle surowym obyczajom; ludzie ci ze wszystkich sil starali sie utrudnic obcym dostep do wiedzy o nich. Talia w najmniejszym nawet stopniu nie pojmowala wagi tego, iz najpierw zostala zaczepiona przez Towarzysza herolda, a potem najwyrazniej przez niego uprowadzona. Jej lud wyznaczal kobietom bardzo poslednia pozycje, a wszelkie odstepstwa spotykaly sie z natychmiastowa i okrutna kara. Nie byla przygotowana do wstapienia w nowy dla niej swiat heroldow i ich kolegium, w ktorym sie nagle znalazla. W jednej tylko dziedzinie nie brakowalo jej doswiadczenia - wychowywaniu i nauczaniu dzieci, a to dlatego, ze od chwili ukonczenia dziewieciu lat musiala byc nauczycielka najmlodszych czlonkow swego ludu.Talia zdolala ocalic dziedziczke - zanim wyslano ja na jej pierwszy, czeladniczy patrol, Elspeth dostapila zaszczytu wybrania.Podczas wypelniania wyznaczonego zadania Talia i Kris - herold, ktory zostal jej mentorem - odkryli cos przerazajacego, cos, co moglo byc smiertelnie niebezpieczn... [ Pobierz całość w formacie PDF ]