[ Pobierz całość w formacie PDF ]
STEPHEN KINGHistoria LiseyPrzelozyliMaciejka MazanTomasz WiluszTytul oryginalu:LISEY'S STORYCopyright C 2006 by Stephen KingIntroduction Copyright C 2005 by Stephen KingThis translation published by arrangement with Doubleday,a division of Random House, Inc.Ilustracja na okladce:Jacek KopalskiRedakcja:Lucyna LuczynskaRedakcja techniczna:Anna TroszczynskaKorekta:Mariola BedkowskaLamanie:Malgorzata WnukISBN 83-7469-417-3Wydawca:Proszynski i S-ka SA02-651 Warszawa, ul. Garazowa 7www.proszynski.plDruk i oprawa:Drukarnia Naukowo-TechnicznaOddzial Polskiej Agencji Prasowej SA03-828 Warszawa, ul. Minska 65aDla TabbyDokad idziesz, gdy zostaniesz sam?Dokad idziesz, kiedy jest ci zle?Dokad idziesz, gdy zostaniesz sam?Pojde tamgdy zblekica gwiazdy sie.Ryan AdamsSkarbieSkarbiemojOd autora i podziekowaniaNaprawde istnieje staw, do ktorego schodzimy - a w tym wypadku mowiac "my", mam na mysli rozlegla spolecznosc czytelnikow i pisarzy - by pic i zarzucac sieci. Calkiem mozliwe, ze w nieswiadomej aluzji do tego ogolnodostepnego zdroju, moj wydawca (Bill Thompson z Doubleday) powiedzial niegdys: "Pozyczac to rzecz ludzka, przyznawac sie - boska". W zwiazku z tym pozwole sobie wymienic pare rybek, ktore zauwazylem w cudzych sieciach."Plone, Lisey, daj mi lod." Zdanie "Plone, daj mi lod" znalazlem w "Muzyce z kufra" Michaela Connelly'ego, blyskotliwego autora powiesci policyjnych. Choc kontekst i okolicznosci sa inne, w obu wypadkach chodzi o ciezko ranna ofiare (w powiesci Connelly'ego to kobieta). Dla mnie liczylo sie tylko to zdanie. Brzmi jak zaklecie i posluzylo do otwarcia calej ksiazki. "Historia Lisey" doslownie wyrosla z tego jednego zdania."...Przypiekarnik popoludnia w Tennessee". Cudownie sugestywne slowo "przypiekarnik" ukul, o ile wiem, pisarz i poeta Stephen Dobyns, ktory wykorzystal je w "Cold Dog Soup".Slodki maryju. To swietne przeklenstwo znalazlem w "The Stones of Summer" Dowa Mossmana."Pafko pod sciana" jest z powiesci Dona DeLillo "Underworld".I, oczywiscie, wszystko z piosenek starego Hanka. Jesli te strony nawiedzil jakis duch, to raczej jego niz Scotta Landona.Chce podziekowac tez mojej zonie. Nie jest Lisey Landon, podobnie jak jej siostry nie sa siostrami Lisey, ale zawsze bawila mnie obserwacja, jak Tabitha, Margaret, Anne, Catherine, Stephanie i Marcella "siostruja sobie" od trzydziestu lat. Siostrowanie nigdy nie jest codziennie takie samo, ale zawsze fascynuje. Za to, co mi sie udalo wyrazic, podziekujcie im. Za to, co mi sie nie udalo, nie czepiajcie sie mnie, dobrze? Mam swietnego starszego brata, ale jestem bezsiostrowcem.Redaktorka tej ksiazki jest Nan Graham. Czesto recenzenci - zwlaszcza tacy, ktorzy sprzedaja ksiazki w ilosciach hurtowych - mawiaja: "To i to zyskaloby na lepszej redakcji". Jesli beda tak chcieli powiedziec o "Historii Lisey", chetnie udostepnie im pierwotna wersje powiesci z uwagami Nan. Moje wypracowania z pierwszego roku francuskiego wracaly mniej pokreslone. Nancy odwalila kawal dobrej roboty i dziekuje jej, ze poslala mnie do ludzi w zapietej koszuli i z uczesanymi wlosami. Co do przypadkow, kiedy autor probowal sie stawiac... moge tylko powiedziec: rzeczywistosc skrzeczy.I wreszcie wielkie podziekowania dla Burtona Hatlena z Uniwersytetu Maine, najwspanialszego nauczyciela angielskiego, jakiego mialem w zyciu. To on pchnal mnie na droge do stawu, ktory nazywal "stawem jezykowym, mitycznym stawem, do ktorego wszyscy schodzimy, zeby pic". Bylo to w roku 1968. Od tego czasu dobrze wydeptalem te sciezke i nie znam lepszego miejsca, gdzie mozna by spedzac swe dni: woda jest tam nadal slodka i ciagle plywaja w niej ryby.S.K.Czesc pierwszaSZUKANIE BAFAILisey i Amanda (wszystko to samo)1Zony znanych pisarzy dla oczu opinii publicznej sa prawie niewidzialne i nikt nie wiedzial o tyra lepiej od Lisey Landon. Jej maz dostal Nagrode Pulitzera i National Book Award, ale Lisey udzielila tylko jednego wywiadu w zyciu. Chodzilo o znane pismo dla pan, majace stala rubryke "Tak, jestem JEGO zona!" Mniej wiecej polowe tych pieciuset slow poswiecila na klarowanie, ze zdrobnienie jej imienia rymuje sie z CeeCee. Prawie cala druga polowe wyczerpal przepis na pieczen wolowa na wolnym ogniu. Siostra Lisey, Amanda, powiedziala, ze na zamieszczonym zdjeciu Lisey wyglada grubo.Zadna z siostr Lisey nie byla odporna na rozkosze wpuszczenia kota miedzy golebie (zabeltania smrodu, jak mawial ich ojciec) ani smakowitej pogawedki o cudzych brudach, ale tylko Amandy Lisey nie lubila w tej roli. Amanda - najstarsza (i najdziwniejsza) z dawnych siostr Debusher z Lisbon Falls - mieszkala obecnie samotnie w domu zalatwionym przez Lisey, malym, okutanym izolacja domku niedaleko Castle View, gdzie Lisey, Daria i Cantata mogly miec na nia oko. Lisey kupila dom siedem lat temu, na piec zanim Scott odszedl. Odszedl Zbyt Mlodo. Odszedl Przed Czasem, jak mowia. Lisey nadal nie mogla uwierzyc, ze nie ma go juz od dwoch lat. Jednoczesnie zdawalo sie, ze dluzej i ze ledwie od wczoraj.Kiedy Lisey w koncu zebrala sie do sprzatania jego pracowni, dlugiej i pieknie oswietlonej amfilady pokojow, ktore niegdys byly zwykla gorka w prostej wiejskiej stodole, Amanda objawila sie trzeciego dnia. Lisey zakonczyla juz inwentaryzacje wszystkich zagranicznych wydan (byly ich setki) i przystapila do spisywania mebli, stawiajac gwiazdki przy tych sztukach, ktore miala zatrzymac. Czekala, kiedy Amanda spyta, dlaczego sie tak guzdrze, na litosc boska, ale Amanda nie pytala. Lisey przeszla od kwestii mebli do milczacych (i calodniowych) duman nad pudlami listow w glownej szafie, a Amanda nadal skupiala sie na imponujacych stertach i piramidach pamiatek, ktore ciagnely sie pod cala poludniowa sciana pracowni. Chodzila tam i z powrotem wzdluz tej wezowatej narosli, nie odzywajac sie wcale lub prawie wcale, za to czesto cos gryzmolila w malym notesiku.Lisey natomiast nie spytala: "Czego szukasz?" ani "Co tam piszesz?". Jak nieraz wytykal jej Scott, posiadala z cala pewnoscia najrzadziej spotykany z czlowieczych talentow: niewtykliwosc nosa w nie swoje sprawy. Oczywiscie o ile ktos nie pracowal nad konstruowaniem bomby, a w przypadku Amandy bomby nigdy nie nalezalo calkiem wykluczyc. Amanda byla osoba bezradna wobec swojego wscibstwa, osoba, ktora wczesniej lub pozniej musi rozpuscic jezyk.Jej maz w 1985 wyjechal na poludnie z Rumford, gdzie mieszkali ("jak dwa rosomaki, co utknely w rynnie", powiedzial Scott po popoludniowej wizycie, ktorej zaprzysiagl nie powtorzyc.) Jedyna corka o imieniu Intermezzo, w skrocie Metzie, wyjechala na polnoc do Kanady (z kierowca TIR-a w roli kochasia) w 1989 roku. "Jedna na polnoc poleciala, druga na poludnie poleciala, trzecia jadaczki zamknac nie umiala". Taki wierszyk mowil im w dziecinstwie ojciec, a ta corka Dandy'ego Dave'a Debushera, ktora jadaczki zamknac nie umiala, byla z cala pewnoscia Manda, porzucona najpierw przez meza, potem przez wlasna corke.Amandy, ktora byla, jaka byla, Lisey nie darzyla sympatia, ale nie chciala, zeby siostra siedziala w Rumford sama. Mowiac szczerze, nie ufala jej i choc te slowa nigdy nie padly, Lisey wiedziala, ze Daria i Cantata maja takie samo zdanie. Wiec rozmowila sie ze Scottem i znalezli male Cape Cod, do nabycia za dziewiecdziesiat siedem tysiecy dolarow, gotowka, od reki. Wkrotce potem Amanda zamieszkala w bliskim sasiedztwie.A teraz Scott nie zyje, a Lisey w koncu zabrala sie do porzadkowania jego pracowni. W polowie czwartego dnia zagraniczne wydania byly juz spakowane, korespondencja oznaczona i mniej wiecej posegregowana, a Lisey nabrala rozeznania, ktorych mebli sie pozbedzie, a ktore zatrzyma. Wiec dlaczego ciagle jej sie wydawalo, ze tak malo zdzialala? Od samego poczatku wiedziala, ze to robota nieznoszaca pospiechu. Co tam wszystkie pilne listy i telefony, ktore odbierala po smierci Scotta (jak rowniez niemalo wizyt). Doszla do wniosku, ze w koncu ci, ktorych interesuje niewydana proza Scotta, dostana czego chca, ale dopiero wtedy, kiedy ona, Lisey, do tego dojrzeje. Poczatkowo lekcewazyli jej slowa, nie odpuszczali. Teraz mozna by powiedziec, ze prawie wszyscy sie z tym pogodzili.Spuscizne po Scotcie, nazywano wieloma slowami. Jedyne, ktore rozumiala w pelni, to "memorabilia", ale bylo tez inne, smieszne, brzmialo jak "impotentabilia". Tego wlasnie chcieli ci niecierpliwi, namolni i wsciekli - "impotentabiliow" Scotta. Lisey zaczela ich nazywac w myslach Impotebilami.2Na ogol, zwlaszcza od przyjazdu Amandy, byla speszona, jakby nie docenila samego zadania, albo przecenila (oblednie) swoja zdolnosc do zobaczenia calego procesu az po nieunikniony final: oszczedzone meble w stodole na parterze, dywany zwiniete i zwiazane, zolta furgonetka ryder na podjezdzie, gdzie jej cien legnie na plocie pomiedzy podworkiem Lisey i Gallowayow z sasiedztwa.No, i nie zapominajmy o smutnym sercu tego miejsca, o trzech komputerach stacjonarnych - byl czwarty, ale jeden, z katka pamiatek, zniknal za sprawa samej Lisey - kazdy kolejny nowszy i lzejszy od poprzedniego, lecz nawet ten najnowszy byl wielki i mocarny, a wszystkie nadal na chodzie. Strzezone haslami, a ona ich nie znala. Nigdy nie spytala i nie miala pojecia, jakie elektrodpadki drzemia na twardych dyskach. Listy zakupow? Wiersze? Opowiadania erotyczne? Mial polaczenie z internetem, ale nie wiedziala, jakie strony odwiedzal. Amazon? Strone Drudge'a? Zlote Deszcze i Bolesne Dreszcze Madame Cruelli? Usilowala nie wyobrazac sobie czegos takiego, jak to ostatnie, nie wyobrazac sobie, ze zobaczy jakies rachunki (albo przynajmniej manko w domowych ksiegach rachunkowych), ale oczywiscie to byla kompletna glupota. Gdyby Scott chcial przed nia ukryc, ze skreca tysiac miesiecznie, to by ukryl. A hasla? Dowcip polegal na tym, ze mogl je wyjawic. Tylko ze o taki... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl audipoznan.keep.pl
STEPHEN KINGHistoria LiseyPrzelozyliMaciejka MazanTomasz WiluszTytul oryginalu:LISEY'S STORYCopyright C 2006 by Stephen KingIntroduction Copyright C 2005 by Stephen KingThis translation published by arrangement with Doubleday,a division of Random House, Inc.Ilustracja na okladce:Jacek KopalskiRedakcja:Lucyna LuczynskaRedakcja techniczna:Anna TroszczynskaKorekta:Mariola BedkowskaLamanie:Malgorzata WnukISBN 83-7469-417-3Wydawca:Proszynski i S-ka SA02-651 Warszawa, ul. Garazowa 7www.proszynski.plDruk i oprawa:Drukarnia Naukowo-TechnicznaOddzial Polskiej Agencji Prasowej SA03-828 Warszawa, ul. Minska 65aDla TabbyDokad idziesz, gdy zostaniesz sam?Dokad idziesz, kiedy jest ci zle?Dokad idziesz, gdy zostaniesz sam?Pojde tamgdy zblekica gwiazdy sie.Ryan AdamsSkarbieSkarbiemojOd autora i podziekowaniaNaprawde istnieje staw, do ktorego schodzimy - a w tym wypadku mowiac "my", mam na mysli rozlegla spolecznosc czytelnikow i pisarzy - by pic i zarzucac sieci. Calkiem mozliwe, ze w nieswiadomej aluzji do tego ogolnodostepnego zdroju, moj wydawca (Bill Thompson z Doubleday) powiedzial niegdys: "Pozyczac to rzecz ludzka, przyznawac sie - boska". W zwiazku z tym pozwole sobie wymienic pare rybek, ktore zauwazylem w cudzych sieciach."Plone, Lisey, daj mi lod." Zdanie "Plone, daj mi lod" znalazlem w "Muzyce z kufra" Michaela Connelly'ego, blyskotliwego autora powiesci policyjnych. Choc kontekst i okolicznosci sa inne, w obu wypadkach chodzi o ciezko ranna ofiare (w powiesci Connelly'ego to kobieta). Dla mnie liczylo sie tylko to zdanie. Brzmi jak zaklecie i posluzylo do otwarcia calej ksiazki. "Historia Lisey" doslownie wyrosla z tego jednego zdania."...Przypiekarnik popoludnia w Tennessee". Cudownie sugestywne slowo "przypiekarnik" ukul, o ile wiem, pisarz i poeta Stephen Dobyns, ktory wykorzystal je w "Cold Dog Soup".Slodki maryju. To swietne przeklenstwo znalazlem w "The Stones of Summer" Dowa Mossmana."Pafko pod sciana" jest z powiesci Dona DeLillo "Underworld".I, oczywiscie, wszystko z piosenek starego Hanka. Jesli te strony nawiedzil jakis duch, to raczej jego niz Scotta Landona.Chce podziekowac tez mojej zonie. Nie jest Lisey Landon, podobnie jak jej siostry nie sa siostrami Lisey, ale zawsze bawila mnie obserwacja, jak Tabitha, Margaret, Anne, Catherine, Stephanie i Marcella "siostruja sobie" od trzydziestu lat. Siostrowanie nigdy nie jest codziennie takie samo, ale zawsze fascynuje. Za to, co mi sie udalo wyrazic, podziekujcie im. Za to, co mi sie nie udalo, nie czepiajcie sie mnie, dobrze? Mam swietnego starszego brata, ale jestem bezsiostrowcem.Redaktorka tej ksiazki jest Nan Graham. Czesto recenzenci - zwlaszcza tacy, ktorzy sprzedaja ksiazki w ilosciach hurtowych - mawiaja: "To i to zyskaloby na lepszej redakcji". Jesli beda tak chcieli powiedziec o "Historii Lisey", chetnie udostepnie im pierwotna wersje powiesci z uwagami Nan. Moje wypracowania z pierwszego roku francuskiego wracaly mniej pokreslone. Nancy odwalila kawal dobrej roboty i dziekuje jej, ze poslala mnie do ludzi w zapietej koszuli i z uczesanymi wlosami. Co do przypadkow, kiedy autor probowal sie stawiac... moge tylko powiedziec: rzeczywistosc skrzeczy.I wreszcie wielkie podziekowania dla Burtona Hatlena z Uniwersytetu Maine, najwspanialszego nauczyciela angielskiego, jakiego mialem w zyciu. To on pchnal mnie na droge do stawu, ktory nazywal "stawem jezykowym, mitycznym stawem, do ktorego wszyscy schodzimy, zeby pic". Bylo to w roku 1968. Od tego czasu dobrze wydeptalem te sciezke i nie znam lepszego miejsca, gdzie mozna by spedzac swe dni: woda jest tam nadal slodka i ciagle plywaja w niej ryby.S.K.Czesc pierwszaSZUKANIE BAFAILisey i Amanda (wszystko to samo)1Zony znanych pisarzy dla oczu opinii publicznej sa prawie niewidzialne i nikt nie wiedzial o tyra lepiej od Lisey Landon. Jej maz dostal Nagrode Pulitzera i National Book Award, ale Lisey udzielila tylko jednego wywiadu w zyciu. Chodzilo o znane pismo dla pan, majace stala rubryke "Tak, jestem JEGO zona!" Mniej wiecej polowe tych pieciuset slow poswiecila na klarowanie, ze zdrobnienie jej imienia rymuje sie z CeeCee. Prawie cala druga polowe wyczerpal przepis na pieczen wolowa na wolnym ogniu. Siostra Lisey, Amanda, powiedziala, ze na zamieszczonym zdjeciu Lisey wyglada grubo.Zadna z siostr Lisey nie byla odporna na rozkosze wpuszczenia kota miedzy golebie (zabeltania smrodu, jak mawial ich ojciec) ani smakowitej pogawedki o cudzych brudach, ale tylko Amandy Lisey nie lubila w tej roli. Amanda - najstarsza (i najdziwniejsza) z dawnych siostr Debusher z Lisbon Falls - mieszkala obecnie samotnie w domu zalatwionym przez Lisey, malym, okutanym izolacja domku niedaleko Castle View, gdzie Lisey, Daria i Cantata mogly miec na nia oko. Lisey kupila dom siedem lat temu, na piec zanim Scott odszedl. Odszedl Zbyt Mlodo. Odszedl Przed Czasem, jak mowia. Lisey nadal nie mogla uwierzyc, ze nie ma go juz od dwoch lat. Jednoczesnie zdawalo sie, ze dluzej i ze ledwie od wczoraj.Kiedy Lisey w koncu zebrala sie do sprzatania jego pracowni, dlugiej i pieknie oswietlonej amfilady pokojow, ktore niegdys byly zwykla gorka w prostej wiejskiej stodole, Amanda objawila sie trzeciego dnia. Lisey zakonczyla juz inwentaryzacje wszystkich zagranicznych wydan (byly ich setki) i przystapila do spisywania mebli, stawiajac gwiazdki przy tych sztukach, ktore miala zatrzymac. Czekala, kiedy Amanda spyta, dlaczego sie tak guzdrze, na litosc boska, ale Amanda nie pytala. Lisey przeszla od kwestii mebli do milczacych (i calodniowych) duman nad pudlami listow w glownej szafie, a Amanda nadal skupiala sie na imponujacych stertach i piramidach pamiatek, ktore ciagnely sie pod cala poludniowa sciana pracowni. Chodzila tam i z powrotem wzdluz tej wezowatej narosli, nie odzywajac sie wcale lub prawie wcale, za to czesto cos gryzmolila w malym notesiku.Lisey natomiast nie spytala: "Czego szukasz?" ani "Co tam piszesz?". Jak nieraz wytykal jej Scott, posiadala z cala pewnoscia najrzadziej spotykany z czlowieczych talentow: niewtykliwosc nosa w nie swoje sprawy. Oczywiscie o ile ktos nie pracowal nad konstruowaniem bomby, a w przypadku Amandy bomby nigdy nie nalezalo calkiem wykluczyc. Amanda byla osoba bezradna wobec swojego wscibstwa, osoba, ktora wczesniej lub pozniej musi rozpuscic jezyk.Jej maz w 1985 wyjechal na poludnie z Rumford, gdzie mieszkali ("jak dwa rosomaki, co utknely w rynnie", powiedzial Scott po popoludniowej wizycie, ktorej zaprzysiagl nie powtorzyc.) Jedyna corka o imieniu Intermezzo, w skrocie Metzie, wyjechala na polnoc do Kanady (z kierowca TIR-a w roli kochasia) w 1989 roku. "Jedna na polnoc poleciala, druga na poludnie poleciala, trzecia jadaczki zamknac nie umiala". Taki wierszyk mowil im w dziecinstwie ojciec, a ta corka Dandy'ego Dave'a Debushera, ktora jadaczki zamknac nie umiala, byla z cala pewnoscia Manda, porzucona najpierw przez meza, potem przez wlasna corke.Amandy, ktora byla, jaka byla, Lisey nie darzyla sympatia, ale nie chciala, zeby siostra siedziala w Rumford sama. Mowiac szczerze, nie ufala jej i choc te slowa nigdy nie padly, Lisey wiedziala, ze Daria i Cantata maja takie samo zdanie. Wiec rozmowila sie ze Scottem i znalezli male Cape Cod, do nabycia za dziewiecdziesiat siedem tysiecy dolarow, gotowka, od reki. Wkrotce potem Amanda zamieszkala w bliskim sasiedztwie.A teraz Scott nie zyje, a Lisey w koncu zabrala sie do porzadkowania jego pracowni. W polowie czwartego dnia zagraniczne wydania byly juz spakowane, korespondencja oznaczona i mniej wiecej posegregowana, a Lisey nabrala rozeznania, ktorych mebli sie pozbedzie, a ktore zatrzyma. Wiec dlaczego ciagle jej sie wydawalo, ze tak malo zdzialala? Od samego poczatku wiedziala, ze to robota nieznoszaca pospiechu. Co tam wszystkie pilne listy i telefony, ktore odbierala po smierci Scotta (jak rowniez niemalo wizyt). Doszla do wniosku, ze w koncu ci, ktorych interesuje niewydana proza Scotta, dostana czego chca, ale dopiero wtedy, kiedy ona, Lisey, do tego dojrzeje. Poczatkowo lekcewazyli jej slowa, nie odpuszczali. Teraz mozna by powiedziec, ze prawie wszyscy sie z tym pogodzili.Spuscizne po Scotcie, nazywano wieloma slowami. Jedyne, ktore rozumiala w pelni, to "memorabilia", ale bylo tez inne, smieszne, brzmialo jak "impotentabilia". Tego wlasnie chcieli ci niecierpliwi, namolni i wsciekli - "impotentabiliow" Scotta. Lisey zaczela ich nazywac w myslach Impotebilami.2Na ogol, zwlaszcza od przyjazdu Amandy, byla speszona, jakby nie docenila samego zadania, albo przecenila (oblednie) swoja zdolnosc do zobaczenia calego procesu az po nieunikniony final: oszczedzone meble w stodole na parterze, dywany zwiniete i zwiazane, zolta furgonetka ryder na podjezdzie, gdzie jej cien legnie na plocie pomiedzy podworkiem Lisey i Gallowayow z sasiedztwa.No, i nie zapominajmy o smutnym sercu tego miejsca, o trzech komputerach stacjonarnych - byl czwarty, ale jeden, z katka pamiatek, zniknal za sprawa samej Lisey - kazdy kolejny nowszy i lzejszy od poprzedniego, lecz nawet ten najnowszy byl wielki i mocarny, a wszystkie nadal na chodzie. Strzezone haslami, a ona ich nie znala. Nigdy nie spytala i nie miala pojecia, jakie elektrodpadki drzemia na twardych dyskach. Listy zakupow? Wiersze? Opowiadania erotyczne? Mial polaczenie z internetem, ale nie wiedziala, jakie strony odwiedzal. Amazon? Strone Drudge'a? Zlote Deszcze i Bolesne Dreszcze Madame Cruelli? Usilowala nie wyobrazac sobie czegos takiego, jak to ostatnie, nie wyobrazac sobie, ze zobaczy jakies rachunki (albo przynajmniej manko w domowych ksiegach rachunkowych), ale oczywiscie to byla kompletna glupota. Gdyby Scott chcial przed nia ukryc, ze skreca tysiac miesiecznie, to by ukryl. A hasla? Dowcip polegal na tym, ze mogl je wyjawic. Tylko ze o taki... [ Pobierz całość w formacie PDF ]