[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Paul JOHNSONHistoriaChrze�cija�stwaPRzek�AD:Leszek Engelking, Magdalena Iwi�ska, Andrzej KaniewskiPiotr Paszkiewicz, Jerzy ProkopiukWydawnictwo Atext Gda�sk 1993MarigoldMojej wiernej wsp�pracownicym�dremu doradcyi najlepszemu przyjacielowiPrologMija ju� prawie 2000 lat od chwili, kiedy narodziny Jezusa Chrystusada�y pocz�tek �a�cuchowi wydarze�, kt�ry doprowadzi� do powstania wiarychrze�cija�skiej i jej rozprzestrzenienia si� na ca�ym �wiecie. W czasie tych dw�chtysi�cleci chrze�cija�stwo by� mo�e mia�o wi�kszy wp�yw na kszta�towanie si�losu cz�owieka ni� jakakolwiek inna filozofia instytucjonalna, ale poniewa� wida�ju� oznaki, �e okres jego dominacji zbli�a si� ku ko�cowi, przeto nasuwa si�potrzeba dokonania retrospekcji i bilansu jego dziej�w. W ksi��ce tej podj��empr�b� dokonania przegl�du ca�ej historii chrze�cija�stwa i zawarcia go w jednymtomie. ��czy�o si� to z konieczno�ci� dokonania wielu skr�t�w i selekcji,ale jednocze�nie przynios�o nowe i pouczaj�ce perspektywy oraz pokaza�o,jak zr�nicowane motywy chrze�cija�stwa powtarzaj� si� i moduluj� poprzezstulecia. Ksi��ka ta si�ga do opublikowanych rezultat�w ogromnej ilo�ci bada�,kt�rych w ci�gu ostatnich dwudziestu lat dokonano nad pewn� liczb� godnychuwagi wydarze� w historii chrze�cija�stwa, i chce przedstawi� znacz�ce fakty,tak jak widz� je i interpretuj� wsp�cze�ni uczeni.jest to wi�c dzie�o historyczne. Czytelnik jednak mo�e zapyta�: czy mo�napisa� o chrze�cija�stwie zachowuj�c przy tym potrzebny stopie� bezstronno�ci?W 1913 roku Ernst Troeltsch argumentowa� przekonuj�co, �e sceptycznychi krytycznych metod bada� historycznych nie da si� pogodzi� z wierzeniamichrze�cija�skimi i zgodzi�oby si� z nim wielu historyk�w i wi�kszo�� socjolog�wreligu. Zapewne, mamy tu do czynienia z wyra�nym konfliktem. Chrze�cija�stwojest ze swej istoty religi� historyczn�. Swe prawdy opiera na historycznyehfaktach, na kt�re si� powo�uje. Je�li fakty te si� podwa�y, staje si� niczym.Czy� wi�c chrze�cijanin mo�e bada� prawdziwo�� tych fakt�w z tym samymobiektywizmem, z jakim bada�by jakie� inne zjawisko? Czy mo�na si� spodzie-wa�, �e wykopie gr�b swej w�asnej wierze, je�li, jak si� zdaje, tym w�a�niegro�� jego badania? W przesz�o�ci bardzo niewielu uczonych chrze�cija�skichmia�o tyle odwagi czy te� ufno�ci, �eby w swych badaniach kierowa� si�przede wszystkim nieskr�powanym d��eniem do prawdy. Niemal wszyscyz nich wyznaczali sobie pewne granice. Jak�e jednak pr�ne okaza�y si� ichwysi�ki! Jak�e �mieszn� wydaje si� w retrospekcji ofiara, jak� z�o�yli ze swejuczciwo�ci! �miejemy si� z Johna Henryego Newmana, kt�ry, aby ochroni�Historia chrze�cijaristwaswych student�w, sw� kopi� Wieku rozumu trzyma� zamkni�t� w sejfie. I czujemyprzykro��, kiedy czytamy, co biskup Stubbs, by�y profesor nowo�ytnej historiiw Oksfordzie, z triumfem opowiedzia� na publicznym wyk�adzie o swympierwszym spotkaniu z historykiem Johnem Richardem Greenem: "Zna�emz opisu ten rodzaj cz�owieka, jakiego mia�em spotka�. Rozpozna�em go, kiedywsiada� do dyli�ansu jad�cego do Wells, trzymaj�c w r�ku tom Renana. Wtedypowiedzia�em sobie: "Je�li tylko potrafi�, uniemo�liwi� mu lektur� tej ksi��ki".Usiedli�my naprzeciw siebie i natychmiast wdali�my si� w rozmow�... P�niejodwiedzi� mnie w Navestock i ten tom Renana znalaz� si� w moim koszu na�mieci". Stubbs pot�pi� �ywot ]ezusa Renana nie czytaj�c go, a w ca�ej anegdociechodzi tylko o to, �e przekona� Greena, aby zrobi� to samo. W ten spos�b jedenhistoryk skorumpowa� drugiego, a chrze�cija�stwo zosta�o zha�bione przez obu.Albowiem chrze�cija�stwo, uto�samiaj�c prawd� z wiar�, musi uczy� :- i, w�a�ciwie poj�te, rzeczywi�cie uczy - �e jakiekolwiek manipulowanieprawd� jest niemoralne. Chrze�cijanin maj�cy wiar� nie mo�e ba� si� fakt�w;chrze�cija�ski historyk, kt�ry wyznacza badaniom jakiekolwiek granice, uznajegranice wiary. I oczywi�cie niszczy tak�e istot� swej religu, kt�r� jest post�puj�ceobjawianie prawdy. Tote� w moim rozumieniu chrze�cijanin nawet w najmniej-szym stopniu nie powinien by� powstrzymywany od pod��ania za prawd�;w istocie jest on zobowi�zany do jej szukania. W gruncie rzeczy powinien onmie� wi�ksz� wolno�� od niechrze�cijanina, kt�rego z g�ry ogranicza odrzucenieprzeze� chrze�cija�stwa. W ka�dym razie ja stara�em si� przedstawi� faktyz dziej�w chrze�cija�stwa tak prawdziwie i bez os�onek, jak tylko potrafi�em.Reszt� pozostawiam czytelnikowi.Iver, Buckinghamshire 1975Powstanie i ratuneksekty Jezusa(50 przed Chr. - 250 po Chr.)Gdzie� w po�owie I wieku naszej ery, najprawdopodobniej w ro-ku 49, Pawe� z Tarsu wyruszy� z Antiochii na po�udnie, do Jerozolimy, bytam spotka� si� z ocala�ymi zwolennikami Jezusa z Nazaretu, kt�ry zosta�ukrzy�owany szesna�cie lat wcze�niej. Ta apostolska konferencja, czyli takzwany Sob�r Jerozolimski, jest pierwszym politycznym aktem w historiichrze�cija�stwa i punktem wyj�cia dla pr�by rekonstrukcji istoty naukJezusa oraz zal��k�w religii i Ko�cio�a, kt�remu da� pocz�tek.Mamy dwie niemal wsp�czesne relacje dotycz�ce tego soboru.Jedn�, pochodz�c� z nast�pnego dziesi�ciolecia, podyktowa� sam Pawe�w swym li�cie do chrze�cija�skich gmin w Galacji w Azji Mniejszej.Druga jest p�niejsza i ma szereg �r�de� lub relacji naocznych �wiadk�w,zebranych w �ukaszowych Dziejach Apostolskich. Jest to uprzejme,quasi-oficjalne sprawozdanie z dysputy w Ko�ciele i jej zadowalaj�cegorozstrzygni�cia. Najpierw zajmijmy si� t� drug� wersj�. Opowiadaona o tym, �e w Antiochii powsta� "zatarg i sp�#', poniewa� "pewniludzie ' z Jerozolimy i Judei, ca�kowicie wbrew naukom Paw�a, nauczalinawr�conych na chrze�cija�stwo, �e nie mog� by� zbawieni, je�li niepoddadz� si� �ydowskiemu rytua�owi obrzezania. Wskutek tego Pawe�,jego towarzysz Barnaba i inni uczestnicy misji do pogan w Antiochii udalisi� do Jerozolimy, aby naradzi� si� z "aposto�ami i starszymi".Tu spotkali si� z mieszanym przyj�ciem. Przychylnie nastawionyby� "zb�r oraz aposto�owie i starsi', ale "niekt�rzy ze stronnictwafaryzeusz�w, kt�rzy uwierzyli ' twierdzili, �e Pawe� si� myli i �e wszyscynawr�ceni nie tylko musz� zosta� obrzezani, lecz tak�e nale�y imnakaza�, �eby przestrzegali �ydowskiego Prawa Moj�eszowego. Dosz�o12 Historia chrze�cija�stwado "d�ugiej debaty ', po czym przemawia� Piotr, kt�ry popar� Paw�a, samPawe� i Barnaba; dyskusj� podsumowa� m�odszy brat jezusa, Jakub*.Zaproponowa� on kompromis, kt�ry przyj�to "za zgod� ca�ego Ko�cio�a '. #Postanowiono pos�a� z listem do Antiochii Paw�a i jego towarzyszy, #a wraz z nimi mia�a wyruszy� delegacja z Jerozolimy. List ten mia�charakter polubowny: nawr�ceni nie musieli poddawa� si� obrzezaniu, #lecz jedynie zachowywa� pewne przepisy prawa �ydowskiego dotycz�cespo�ywania pokarm�w i obyczaj�w seksualnych. Zawarta w Dziejach ##Apostolskich relacja �ukasza stwierdza, �e to kompromisowe stanowiskoosi�gni�to "jednomy�lnie' i �e kiedy decyzj� tg przekazano zborowiw Antiochii, "wszyscy uradowali si�' ni�. Tak wi�c wys�annicy z Jero-zolimy mogli wr�ci� do swego miasta rozwi�zawszy problem, a Pawe�ponownie podj�� sw� misj�.Jest to wi�c relacja dotycz�ca pierwszego soboru Ko�cio�a, kt�raprzedstawia uzgodniony dokument i kt�r� mo�na by nazwa� wersj�ireniczn� i ekumeniczn�, maj�c� ukaza� now� religi� jako cia�o mistyczneo w�asnym uporz�dkowanym i ujednoliconym �yciu, zmierzaj�c� donieuchronnych i z g�ry wyznaczonych konkluzji. W istocie DziejeApostolskie stwierdzaj� wyra�nie, �e postanowienie soboru by�o zarazem"postanowieniem Ducha �wi�tego'. Nic dziwnego wi�c, �e zosta�oprzyjgte "jednog�o�nie". Nic te� dziwnego, �e w Antiochii "wszyscyuradowali si� zach�caj�c� tre�ci� listu' z jerozolimy.Jednak�e wersja Paw�a przynosi ca�kiem odmienny obraz. A jegorelacja nie jest jedynie relacj� �wiadka, lecz sprawozdaniem przedsta-wionym przez g��wnego uczestnika dysputy, by� mo�e jedynego, kt�rypoj�� znaczenie dyskutowanych problem�w. Pawe� nie chce �agodzi�sporu. Przedstawia sw� spraw� ludziom, w kt�rych �yciu duchowymdominuj� problemy, przed jakimi stoj� starsi, zgromadzeni w Jerozolimie.jego cel nie jest ani ireniczny, ani ekumeniczny, a tym bardziej niedyplomatyczny. Jest on cz�owiekiem, kt�ry �arliwie pragnie powiedzie�prawd� i wrazi� j� niby pi�tno w umys�y swych czytelnik�w. W apo-kryficznych Dziejach Paw�a, napisanych by� mo�e w sto lat po jego�mierci, zachowa�a si� �ywo tradycja tak przedstawiaj�ca jego wygl�d* Jakub aposto�, kt�ry sta� w�wczas na czele Ko�cio�a w Jerozolimie, nazywanyjest "bratem Pa�skim". Interpretacja tego okre�lenia napotyka na niema�etrudno�ci, poniewa� j�zyk hebrajski nie ma osobnych wyraz�w na okre�leniebraci rodzonych i krewnych. Teksty biblijne Nowego Testamentu pos�uguj�cesi� terminem "brat" nawi�zuj� w swej tre�ci do Starego Testamentu, w kt�rymokre�lenie to wyra�a nie tylko relacje mi�dzy dzie�mi tych samych rodzic�w, aletak�e mi�dzy dalszymi krewnymi, a nawet lucl�mi nale��cymi do tego samegopokolenia lub narodu. Jakub aposto� by� kuzynem Jezusa (przyp. red.).Pawstanie i ratunek sekty Jezusa 13fizyczny: "(...) by� to niski cz�owiek o du�ej, wyrazistej g�owie. Mia�krzywe nogi, ale szlachetn� postaw�. Mia� zro�ni�te brwi i du�y nos. By�to cz�owiek, kt�ry tchn�� �yczliwo�ci�". On sam stwierdza, �e jego wygl�dnie rzuca� si� w oczy. Przyznaje, �e nie by� oratorem ani, przynajmniejzewn�trznie, charyzmatycznym przyw�dc�. Ale autentyczne listy, kt�repo nim pozosta�y, promieniuj� charyzmatem wewn�trznym: znajdujemyw nich nieusuwalne pi�tno pot�nej osobowo�ci, �arliwej, awanturniczej,niestrudzonej, obdarzonej swad�; cz�owieka, kt�ry heroicznie walczyo prawd�, a potem g�osi j� z nieopanowanym podnieceniem, niebacz�c na sw� zdolno�� jej wypowiedzenia. Cz�... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • audipoznan.keep.pl